CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

czwartek, 7 lipca 2011

Pamiętnik (4)

Szliśmy pod ramię powolnym krokiem oświetlając latarką ciemny korytarz. Dokąd mógł on nas prowadzić? Kto go wybudował? Czy w tym domu jest pełno takich zagadek?
Natknęliśmy się na rozdwojenie korytarza. Nie wiedzieliśmy, które wejście jest właściwe.
-Musimy się rozdzielić. - powiedziałam.
-Nie zostawię cię samej.
-Poradzę sobie przecież. Muszę się dowiedzieć, co tam jest.
-Ale może Ci się coś stać.
-Nie bój się o mnie.
Pocałował mnie.
-Wiesz, wiele dla mnie znaczysz i w takich korytarzach czyhać zło może...
-Alex.... jestem dużą dziewczynką.
Rozdzieliliśmy się, on poszedł na lewo, ja na prawo.
Dostrzegłam, że korytarz się kończy drzwiami. Nie były zamknięte na klucz, więc mogłam iść dalej. Znowu nastał mrok, który moja latarka próbowała oświetlić. Poślizgnęłam się i zaczęłam zjeżdżać jak w zjeżdżalni. Wylądowałam na sianie. Korytarz się skończył, lecz promienie światła przebijały się przez kratę w suficie. Udało mi się ją otworzyć, ale wtedy całe siano na mnie poleciało. Przedostałam się na górę i zorientowałam się, że jestem w stajni. Czy to tędy poruszała się Laura z Damonem?

Znalazłam Alexa, powiedział mi, że znalazł się w projekcji, gdzie było kolejne tajemnicze przejście, które zaprowadziło go do stajni.. Zatem, ja szłam wejściem z pokoju do stajni, a Alex odkrył wejście przed stajnie, projekcję do pokoju. Niesamowite, kto mógł to wybudować? Laura i Damon już je znali, więc ktoś musiał ich wtajemniczyć, a jeszcze wcześniej ktoś zadbał by tak miało być. Tylko... kto?

Zjedliśmy pyszny obiad w postaci pieczonego schabu w panierce. Panie kucharki gotowały wyśmienicie, palce lizać.
Następnie wróciłam z Alexem do pokoju i omawialiśmy to wszystko, co nas tu spotkało.
-Damon był jej ukochanym, który musiał wyjechać. Dalej muszę doczytać. W każdym razie bardzo go kochała. Możliwe, że to on jest ojcem dziecka...
-...którym możesz być Ty.
-Zauważyłam podobieństwo między nią a mną.
-Jakie?
-Jeśli kochamy kogoś... nie możemy żyć bez tej osoby... chcemy być blisko niej... kochać ją... a przede wszystkim... nasza miłość się nie kończy.
Usiedliśmy objęci ze sobą.
-Ja też tak mam... - przyznał nieśmiało.
Pogłaskałam jego podbródek.
-Jej... naprawdę musieli się kochać... zastanawia mnie tylko... co się dzieje teraz z Damonem...
-Może nie żyje?
-Zginąłby z nią wtedy?
-Może. Coś wiesz o jej śmierci?
-Nie dużo. Tylko, że znalezioną ją martwą w wanie. Przypuszczano, że się utopiła, ale pojawiały się pogłoski, że ją utopiono.
-Dlaczego?
-Tego nie wiadomo... ale trzeba się dowiedzieć!
-Chcesz na własną rękę to rozwiązać?
-Na naszą rękę. Chyba, że nie chcesz.
-Z tobą wszystko.
-A więc zbierzmy wszystkie artykuły z prasy na ten temat. Chodź na strych.
Poleźliśmy na strych. Tam był cały stos artykułów o Laurze. Nas interesowały te ze stycznia 1971 roku. Zebraliśmy je wszystkie i zanieśliśmy do mojego pokoju. Zaczęliśmy przeglądać je uważnie.
-„Znana amerykańska gwiazda filmowa, Laura Stone została znaleziona martwa w wannie w swoim domu. Policja jak na razie ustala przyczyny zgonu...”... była sama w domu?
-Dziwne aż...
-„Aktorka ogłosiła we wrześniu 1969 roku , że zamierza zakończyć karierę filmową i zająć się „innymi zajęciami” jak powiedziała w wywiadzie w trakcie promocji jej ostatniego filmu „Droga do rzeki”... dlaczego chciała przerwać karierę?
-Audrey... kiedy się urodziłaś?
-No wiesz, że 24 marca 1970 roku...
-To teraz oblicz coś... we wrześniu zakończyła karierę... a Ty urodziłaś się w marcu '70...
-Sugerujesz, że z powodu ciąży...? Ale ja nie wiem, czy to moja mama...
-Ale spójrz! Była w 3 miesiącu, więc jej brzuch zaczął rosnąć! W pierwszych miesiącach nie widać ciąży po brzuchu!
-Po co by ukrywała ciążę? Ale przecież pan Stephen i kolesie od testamentu...
-Bo tylko bliscy mogli wiedzieć... ale rodzice mogli nie... świat z mediami też nie...
-Jezus...
-Poza tym trafiłaś do rodziny zastępczej jak miałaś niemal roczek! Więc... przez rok byłaś z biologicznymi rodzicami!
-A Laurę zabili 2 miesiące przed moimi urodzinami... a ja w tym czasie trafiłam do Robinsonów... boże, Alex... - zasłoniłam twarz dłońmi... - Boże... to moja mama... moja... kochana mama... - nie wytrzymałam tych emocji i rozpłakałam się, a on zaraz mnie trzymał w swoich ramionach.
-Przecież ten miły staruszek Stephen nie napisałby do byle kogo. On dużo wie, ale chce byś się dowiedziała sama. Już, nie płacz...
-Alex... kocham cię... bardzo cię kocham... oh dziękuje Ci, że jesteś, wyjdź za mnie!
-Woo hoo, skarbie, ale cię emocje niosą! Ale chętnie się z Tobą ożenię.
Leżeliśmy potem na moim łóżku. Jego obecność jest taka kojąca.


Płakałam dniami i nocami za nim. Byłam z tym sama, moich łez nikt nie widział. Tylko kilka razy pani Susan mnie przytuliła oraz pan Stephen.
-Wiem jak cierpisz panienko. Ból z czasem złagodnieje, a Ty przestaniesz go czuć. A wtedy los da Ci wielką nagrodę. - mówiła mi pani Susan.
-Wróci... możesz być tego pewna panienko Lauro. - mówił mi pan Stephen.

Wszyscy byli pod wrażeniem naszyjnika od Damona. Reżyser nowego filmu zdecydował, że go wykorzysta do filmu. Okazało się też, że muszę lecieć do Chin, ponieważ tam dzieje się akcja filmu. Zagrałam w filmie o tytule „Srebny Smok”. Mój filmowy partner okazał się sympatycznym Amerykaninem chińskiego pochodzenia. Jego postać była najpierw zła, bo był wściekłym ninja, ale moja bohaterka sprawiła, że nie tylko się zakochał, ale stał się dobrym człowiekiem. To był chyba pierwszy film, który mi się tak miło kręciło, pomimo pustki w sercu, jaką odczuwałam po wyjeździe ukochanego. To jakby Ci wyrwali serce i nie oddali, sprawiając tobie jednocześnie ból i zostawiając pustkę w środku. Wracając do filmu, otrzymałam rekwizyt z planu – piękną, chińską szkatułkę. W filmie była na naszyjnik, lecz naprawdę chowałam tam również ten pamiętnik, o którym wiedzieli tylko pani Susan i pan Stephen.
Na szczęście mój ukochany o mnie pamiętał, ponieważ niemal codziennie pisał do mnie listy.
Oto jeden z nich:

Najdroższa,

Tęskno mi po Tobie. Czuję ogromny ból, że nie mogę być przy Tobie, widzieć twoich pięknych oczu, dotykać gładkiej skóry, całować w słodkie usta, pieścić twe kobiece ciało.
Mieszkam przy samej ulicy, z łóżka mogę patrzeć na niebo i myśleć o Tobie. Nie potrafię zapomnieć i nigdy nie zapomnę naszej nocy przed wyjazdem. To była dla nas wyjątkowa chwila. Chwila, która zdawała się trwać wiecznie.
Najpierw znalazłem pracę jako fryzjer, ale szef miał na mnie ochotę, więc szybko uciekłem stamtąd. Obecnie pracuje w magazynie. W wolnych chwilach czytam książki, oglądam filmy, piszę listy do Ciebie, a głównie wciąż mam Ciebie przed oczami.
Nawet Ci nigdy nie wyznałem, że od dawna się w Tobie kochałem. W dzieciństwie byłaś dla mnie najmilszą, najsympatyczniejszą koleżanką, jaką miałem. Czas sprawiał, że dojrzewaliśmy – Ty i ja. Stawałaś się kobietą, ja mężczyzną. Dostrzegłem to i całkowicie na amen straciłem dla Ciebie głowę. Pisałem wiersze, komponowałem muzykę, starałem się być blisko Ciebie i patrzeć na Ciebie w każdej chwili. Wcześniej bałem się Ci to wyznać, jestem z natury nieśmiały. Teraz kiedy staliśmy się dla siebie niemal nierozłączni, ja musiałem cię opuścić. Kochanie moje, na pewno wrócę do Ciebie, bo zawsze będę na Ciebie czekał, niezależnie od tego, gdzie będę. Nawet jak o mnie zapomnisz, to ja będę pamiętał Ciebie. Mam przy sobie twoje zdjęcie, jesteś taka piękna.
Pamiętasz, jak mi mówiłaś, że marzysz pojechać do Paryża?
Właśnie zaczynam spełniać twoje marzenie, ponieważ odkładam potrzebne pieniądze na nasz wyjazd. Domyślam się, że Ty być od razu załatwiła dla nas ten wyjazd, lecz znasz mnie – wolę sam na to uczciwie zapracować, tak jak na naszyjnik. Właśnie byłem w kinie na twoich filmie „Srebny Smok” i zaskoczony byłem, że naszyjnik zadebiutował na dużym ekranie, haha. Ty jak zawsze byłaś wspaniała, naprawdę masz talent. Jak ja zazdrościłem temu chińczykowi, że mógł cię obejmować, całować i poślubić na końcu! Chciałbym zrobić to samo w tej chwili.
Mam nadzieje, że w Townsween wszystko gra. U mnie grało The Beatles i oczywiście poszedłem z nowymi znajomymi. Są genialni! Beatlesi oczywiście, ale Ci znajomi w sumie też. Kiedyś cię zabiorę na ich koncert... na jakikolwiek koncert, byle z tobą.
Całuje, ściskam cię mocno najdroższa moja
Twój na zawsze
Damon

PS: Kocham cię.


Boże jak ja go kocham. Nie, ja nie potrafię bez niego żyć... nie potrafię...

*
Zabierasz swe rzeczy...
*
Odejść już musisz...
*
Pragnę cię zatrzymać...
*
Wiem, że musisz wyjechać...
*
Starasz się obiecać, że prędko wrócisz...
*
Bezgranicznie wierzę w każde twe słowo...
*
Uwierzę w każdy pejzaż jaki mi namalujesz...
*
Pocałuj mnie na pożegnanie tak czule jak umiesz...
*
Przytul tak mocno jak umiesz...
*
Odjeżdżasz...
*
Zostaje sama....
*
Ze wspomnieniami....
*
Ze łzami...
*
Z miłością do Ciebie...
*

Zaczęłam nucić swoje własne słowa, które za którymś razem usłyszała pewna pani w moim domu.
-Pani ma niesamowity głos! - usłyszałam.
-Ja? Ale ja...
-Oh, przedstawię się, nazywam się Doris Monaco, jestem szefową wytwórni „Music Of The World” i menedżerką gwiazd, znaczy się muzyków.
-Laura Stone... miło mi...
-Laura Stone?! To pani? O Boże, mogę prosić o autograf?
Dałam je.
-To dla mnie zaszczyt pani Stone panią spotkać! Usłyszałam, że pani śpiewa pewną piosenkę.. bardzo ładną...
-To... moja piosenka, sama ją wymyśliłam, od tak...
-Wspaniałe! I dlatego tak pomyślałam... może by tak pani... nagrała album!
-Ja?
-O tak! Jest pani taka sławna, ludzie to kupią!
-Ja jestem aktorką...
-Ale może być pani piosenkarką! Oh, niech pani nie daje się zmuszać...
-Czy mogę to przemyśleć prze pewien czas? Mam zawaloną głowę i...
-Dobrze! Ale proszę wkrótce dać odpowiedź!
Nie wiedziałam co robić. Czy nagranie piosenki nie wpłynie na mnie źle? Jednak odważyłam się i podpisałam z nią kontrakt. Piosenka „Tęsknota” ,którą wtedy nuciłam wbijała się na szczyty przebojów. Byłam w szoku. W jeszcze większym byłam jak moja płyta „Debiutantka” znalazła się w Top 10 najlepiej sprzedających się płyt! Zaczęłam wierzyć w siebie, Damon zawsze m mówił, że powinnam wierzyć w siebie, a osiągnę to co zechce. Zatem, zostało mi czekać na niego.
-Lauro, moja droga nie uwierzysz! - Doris Monaco przyszła z nowiną – Fani żądają twoich koncertów na świecie!
-Naprawdę?!
-Tak, tak!! Chyba nie odmówisz?!
-Ależ jasne, że nie!
Obie się cieszyłyśmy jak wariatki. Polubił ma tą kobietę, choć czasami przesadzała z tą słodkością, ale dało się ją lubić.
A więc zaczynam trasę... będę poza domem... a najbardziej chciałam pojechać tam, gdzie moja droga połówka na mnie czekała... i dopnę swojego!

2 komentarze:

Kaleid pisze...

Naprawde to jest najhlepsze Twoje opowiadanie. :)

Roxanne Barrett pisze...

:))
Kocham cię Madziu! :**