CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

czwartek, 4 sierpnia 2011

Historia pewnej miłości.

Był on.
Była ona.
Stał na scenie.
Ona pod nią patrząc i słuchając jego magicznego wokalu.
Stała w pierwszym rzędzie w niewielkiej sali pełnej skaczących nastolatków i ona na samym początku tej dzikiej młodości, którą obserwował co piątkowy wieczór.
Serce biło jej szybciej na jego widok, bowiem od dawna interesował ją ten chłopak, który zachwycał nie tylko talentem, ale i urokiem osobistym i niebieskimi oczami.
On widział ją po raz pierwszy w życiu i doskonale widział jej chmurne, czekoladowe spojrzenie przykryte częściowo przez grzywkę, a krucze włosy swobodnie latały w tę i we w tę. Chciał ją poznać. Uśmiechnął się do niej.
Nie mogła mieć wątpliwości, że to było skierowane do niej, gdyż jego wzrok był skierowany na nią. Zaróżowiły się jej policzki i odwzajemniła ten miły gest.
Uznał, że to pierwszy krok do ich ciekawej znajomości.
Znaleźli się po koncercie przy barku, gdy miał już spokój z wiernymi fankami, za to jego koledzy z zespołu wciąż rozdawali autografy.
Wyjawiła mu, że podoba się jej muzyka, którą gra z kumplami oraz sama ma zespół
Nie potrafił oderwać od niej oczu.
Dziewczyna była przeciętnej urody.
Była dla niego piękna.
Należał do przystojnych mężczyzn.
Miał fryzurę na "Beatlesa".
Bardzo jej się to podobało.
Zaprosił ją na kolację.
Zgodziła się.
Mieli wiele wspólnych zainteresowań, szczególnie muzyka.
Odkryła, że ma świetne poczucie humoru.
Był niepoprawnym romantykiem, więc z miejsca się w niej zakochał. Był przekonany więc, że trafił na miłość swojego życia.
Nie myślała tak jak on, lecz też czuła, że to nie jest już zwykła sympatia.
Ludzie się zastanawiali, co on w niej widzi. Przecież było tyle innych, ładniejszych dziewczyn. "Ta jest moja, wyjątkowa" - mówił.
"Złapałam Pana Boga za nogi!" - chwaliła się koleżankom kryjącymi zazdrość. 
Oboje weszli w muzyczny biznes stając się ikonami młodzieży, szczególnie on z zespołem.
Ona i jej zespół też stawał się rozchwytywany, ale i tak kojarzyli bardziej jego niż nią.
Za zarobione pieniądze z płyt zabrał ją na ich pierwsze, wspólne wakacje na morzem.
Wszyscy się oglądali za nimi, raz jej było z tym dobrze,  raz źle.
Jeździli  w trasy koncertowe. On bawił się z kolegami, lecz wciąż o niej myślał. Kochał ją wciąż tak samo mocno.
Ona podczas któreś trasy poznała smak heroiny.
Nigdy nie chciał tego spróbować, odradzał jej to, lecz pomyślał, że ona ma silną wolę, bo w końcu jest silną kobietą.
Ona nie spodziewała się, że ta substancja tak ją uszczęśliwia i pomaga zagrać koncert. Brała coraz więcej.
Nie akceptował tego, lecz była jego dziewczyną i z czasem będzie też może żoną i matką jego dzieci. Troszczył się o nią, spędzał z nią każdą wolną chwilę.
Jej sława słabła, za to uzależnienie przybierało na sile.
Przeczuwał, że musi jej pomóc naprawdę. Zaproponował odwyk.
Odmówiła argumentując, że jej z tym dobrze. Nie wiedziała, że zaniedbuje ich związek.
Swoje myśli przekładał na piosenki, które stały się niezwykle popularne na świecie i przyniosły mu jeszcze większą popularność dając status prawdziwej gwiazdy.
O niej nikt prawie nie pamiętał, znali ją tylko jako "jego dziewczyna".Nie mogła się z tym zbytnio pogodzić, brała coraz więcej.
Cierpiał, widział jak ich piękna miłość się wypala. Nie czuł już od niej żadnych uczuć, wolała heroinę niż jego. On sam miał jej dość, choć w głębi duszy nadal ją kochał.
Zdawać sobie zaczęła sprawę, że żyje na granicy i jak dalej tak będzie to dołączy  do "Klubu 27".
Nie chciał tego robić, lecz postawił jej ultimatum: miłość do niego lub do tego świństwa.
Nie odpowiedziała mu.
Zrozumiał wtedy - to już koniec. Serce go bolało, lecz nie miał wyboru jak spakować rzeczy i odejść.
Nie zatrzymywała go. Wolała, by był szczęśliwy bez niej. Nie potrzebowała go już i nie odzyska go.
Bojąc się wpadnięcia w podobny nałóg, pisał coraz więcej piosenek, które stawały się hitami i zaczęła go męczyć sława i bycie gwiazdą. Stawał się znanym człowiekiem będąc zwykłą osobą.  Szukał szczęścia.
Jej zespół nie istniał. Usunęła się z życia publicznego.
Miał przelotną znajomość  z pewną kobietą, lecz jej nie kochał. Tęsknił za tamtą. Tak bardzo chciał się z tego wyleczyć. Postanowił zając się innymi zajęciami: oglądał filmy, malował, grał w piłkę nożną. Któregoś dnia założył zwykłe ubrania tak by nikt go nie poznał, co mu się udało i wybrał się na spacer po mieście. Przechadzając się chodnikiem wśród ludzi, dostrzegł przez szybę galerię obrazów. Chciał je zobaczyć, więc wszedł. Nie zastał tam nikogo, lecz nie zrezygnował z oglądania. Zainteresowało go malowidła będące niezwykłe i pomyślał, że jedno by mógł mieć u siebie w domku. Wtem pojawiła się właścicielka budynku. Ujrzał drobniutką dziewczynę o burzy skręconych czarnych włosów, lekko ciemnej karnacji, ciemnych oczach i uroczym uśmiechu. Sam nie wiedział, czemu poczuł ciepło na jej widok. Oprowadziła go po galerii i przedstawiała mu każdą jej pracę. Był zachwycony i zaproponował jej spotkanie. Zawstydzona jego propozycją z początku próbowała się wymigać, lecz po jakimś czasie przyjęła jego propozycję. Zabrał ją do restauracji, potem nad mostek nad rzeczką. Dostrzegł, że ma ładnie wykrojone usta. Zamierzał poznać ich smak. Dotknął swoimi wargami. Przestraszyła się najpierw. "Ale ja jestem tylko...." - zaczęła. "Jesteś piękna". - dokończył i znów ją pocałował. Wydało jej się to nierealne, że całuje ją znany piosenkarz. Przecież życie nie daje takich miłych niespodzianek. "Dlaczego to zrobiłeś?" - spytała. "Bo cię kocham" - odpowiedział prawdziwie. Wcześniej gdy się poznali myślał, że miłość nie mogła go szybciej spotkać po rozstaniu z tamtą, lecz był pewien, że to właśnie ta, która stoi przed nim jest tą jedyną, na całe życie. Musiał najpierw błądzić, wycierpieć swoje, by spotkać ją na drodze. Ona sama nie ma najlepszych doświadczeń z facetami, więc boi się, że znowu zaangażuje się, a potem się mocno zawiedzie. "Nic takiego się nie stanie. - zapewniał. - Potrzebujemy siebie by zmieniać świat na lepsze.". Zarykowała i uwierzyła w jego słowa. Minęło kilka miesięcy, wciąż byli razem, lecz okazało się, że ona jest w ciąży. Ponownie się bała, tym razem czy uda im się dalej mieszkać ze sobą i wychować dziecko. On był wciąż pewny, że tak ma właśnie być i cieszył się z jej błogosławionego stanu. "Nie jestem dupkiem, dla którego liczy się mikrofon i wywiady. Jestem normalnym człowiekiem, który chce mieć kobietę życia i potomka, któremu z tą kobietą da tyle miłości ile się da. To znak od Boga, że Ty i ja to jedność". Kochała jego słowa i w końcu zaczęła w nie wierzyć. Na świat przyszła ich córeczka, która z upływem czasu stawała się bardziej podobna do mamy, więc odziedziczyła po niej urodę. "Tak miało być" - pomyślała i spojrzała na męża w telewizorze, a potem tego prawdziwego, obok niej i dziecka. Tak, byli szczęśliwą rodziną.
On zobaczył swoją byłą po raz ostatni na spacerze rodzinnym.
Karmiła kromką chleba ptaki. Wyglądała tak samo, lecz widać było wory pod oczami i ogólne zmęczenie.
Spojrzeli na siebie, lecz odwróciła wzrok widząc jego żonę i córkę.
Pocałował ukochaną i poszli dalej.
Tak, to mogła być ona.