CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

piątek, 4 marca 2011

Wrocławska depa.

Magda ukończyła rok dziewiętnasty w swoim życiu. Miała niemal wszystko, co chciała: przyjaciół, kochający dom, dobrą szkołę i sukcesy jako pisarka oraz początkująca piosenkarka.
Była szczęśliwa z tego powodu, lecz... lecz brakowało jej w życiu jednego: miłości. Nieustanie błądziła szukając swojej drugiej połówki. Kiedy przyjaciele mówili jej o swoich partnerach, cieszyła się ich szczęściem, lecz po cichu czuła ukłucie w sercu, że oni znaleźli kogoś w przeciwieństwie do niej. Jej marzenie o tym jedynym nigdy nie umarły.
Któregoś dnia, przejrzała zdjęcia sprzed roku, na których jest ona i jej przyjaciele. Wszyscy byli fanami Depeche Mode. Miała wtedy wakacje, a w mieście, gdzie mieszkało najwięcej jej znajomych, odbyła się w Wrocławiu depa – party dla fanów DM. Tak dawno ich nie widziała, że bardzo za nimi tęskniła i marzyła o kolejnym spotkaniu. Poszczęściło jej się, ponieważ w dni, w które miała wolne, miała odbyć się kolejna Depa we Wrocławiu i to w jej ukochanym towarzystwie. Była podekscytowana tym faktem i nie mogła się doczekać tych dni. Oprócz spotkania ze starymi znajomymi, miała spotkać tych, których nigdy nie widziała na żywo, a byli jej bliscy, m.in. Kasia i Ola.
-To już niedługo! - piszczała z Kaśką przez słuchawkę.
Aż w końcu... nadszedł ten dzień.
Nigdy wcześniej nie wstała taka wypoczęta (choć późno zasnęła), taka szczęśliwa. I taką Madzię kochamy ;)
Myślała tylko o depie i swoich przyjaciołach, o niczym innym nie. Nie myślała nawet, że pozna tam jakiegoś chłopaka... ale przeszło jej przez myśl, że może pozna nowych, super ludzi.
Wsiadła do pociągu ze swoją przyjaciółką Klaudią i muzyką Depeche, która umilała im całą podróż. A na peronie czekała Kasia z Olą, które przyjechały dzień wcześniej wieczorem.
Gdy Magda wysiadła z pociągu, rzuciły się na nią i długo, długo tuliły. Miały tyle sobie do powiedzenia. Poszły najpierw do knajpy blisko stacji, by coś zjeść i przy okazji pogadać. Nie patrzyły, że coś szybko im zleciał. Początkowo nie zauważyły, że ich przyjaciele właśnie przyszli. I tak całą ekipą siedzieli i rozmawiali bez końca...
Dziewczyny zostawiły rzeczy w domku, w którym miały spać (ale czy można spać, jak jest depa?).
Ubrały się, zrobiły się na depeszowe boginie (choć Kasia dodała dodatki typowe dla fana The Cure).
-Let's go girls! - krzyknęła Olka.
W grupie przyjaciół weszli do klubu.
-Jesteśmy w domu. - powiedziała Magda.
Już kilkunastoosobowe grupy depeszowców bawiły się w rytm muzyki, którą kochali.
Kasia podskoczyła do góry, ponieważ ten widok ją oszołomił.
-Madziu... - chwyciła ją za rękę. - z emocji umrę.
-Nie umrzesz... no... to idź szukać tego kiura-depesza, spotykamy się przy barku.
-Oby dobrze poszło. - denerwowała się.
-Po tym, co mi opowiadałaś, to wiem, że tak będzie. Leć!
Ola od razu oderwała się od stada, ponieważ dostrzegła jej ukochanego – Dawida. Długo stai w swoich objęciach i pocałunkach.
-Tylko pozazdrościć. - powiedział jeden z depeszy.
Madzia usiadła przy barku i powitała kolejnych swoich przyjaciół. Niebawem, przyszła do niej Kasia z tym chłopakiem, o którym jej mówiła każdego dnia i tak od kilku miesięcy.
-Madziu... to jest Szymek. - uśmiechnęła się przedstawiając go.
Wymienili uścisk dłoni i zamienili kilka słów.
-Jest zajebiście! - szepnęła Kaśka, w skowronkach.
Młoda wyszła z Szymonem na parkiet i dobrze czuli się w swoim towarzystwie.
Popijając drinka, dostrzegła, w dali sali mężczyznę. Był młody, wysoki, ubrany jak typowy depesz, czyli m.in. ramoneska i glany oraz bluzka z logiem zespołu. Nie wiedziała czemu, ale on zainteresował ją do takiego stopnia, że patrzyła się w jego kierunku. Gdy odwróciła na chwilę wzrok, by odpowiedzieć do swoich przyjaciół, jego już tam nie było.
„Przecież jeszcze go tu zobaczę, spokojnie”. - pocieszała siebie w myślach, że „pozwoliła” mu uciec.
-Patrz! - szturchnęła ją depeszka Karolina. - Twoje proroctwo zadziałało!
Miała na myśli Kasię, którą Szymek pocałował po raz pierwszy. Magda czuła się taka dumna ze szczęścia przyjaciółki.
„Oby proroctwo Kasi zadziało co do tego JEDYNEGO...”
Poszła na parkiet tańcząc w depeszami, po czym usiadła na wygodnej, skórzanej kanapie. Nieoczekiwanie podeszła do niej Kaśka.
-Musisz kogoś poznać! - ciągnęła ją za rękę.
-Ale co? Gdzie?
-To dziś mój szczęśliwy dzień i twój też będzie! - zapewniała ją.
-Gdzie Ty mnie dobra kobieto prowadzisz?
-Zobaczysz! - puściła jej oczko.
Zaprowadziła ją do kącika, gdzie można było posiedzieć przy stole i spokojnie pogadać czy zapalić papierosa. Tam siedział Szymon i gdy Kasia usiadła przy nim, objął ją.
-Miło, że mam taką fajną szwagierkę. - powiedział do Magdy.
Wszyscy stuknęli szklankami z drinkiem i wypili.
„Ok... ale czy to to, o czym ona mówiła?”.
I nadeszło TO... to był ON.
-Madziu, to jest Tomek, brat Szymka.
Magda czuła, że jej serce bije szybciej niż zwykle.
-Witaj Magdo. - chwycił jej dłoń i ucałował.
„O Boże...” - myślała, będąc zachwyconą bratem chłopaka jej „siostry”.
Tom siadając obok niej, zapalił papierosa. Wyglądał bardziej poważnie i męsko.
-Palisz? - spytał jej.
-Nie... nie cierpię papierosów...
„Boże... a jak na mnie spojrzy jak na... zaraz... jeśli nie jest mnie warty, to co ja się martwię.”
-Rozumiem... ja też... ale nie umiem tego rzucić...
-Ja Ci mogę pomóc... - nieśmiało powiedziała.
Spojrzał na nią swoimi brunatnymi spojrzeniami (takie same miał jego brat).
-Chętnie na to pójdę.
Widziała, jak Szymon z Kasią szeptali i wyraźne uśmiechy zagościły na ich twarzach.
-My idziemy potańczyć. - powiedziała młoda wstając ze swoim chłopakiem i znacząco na siebie patrząc.
Zostali sami... zgasił papierosa.
-To teraz się zaczadziłem.
Te słowa ją rozbawiły, ale musiała trochę pohamować swój śmiech, by nie narazić się jemu. Lecz i on się uśmiechnął.
-Może my też chodźmy na parkiet? - zaproponował.
Zgodziła się, bo czemu nie?
Trafili akurat na piosenkę Somebody – idealną do powolnego, romantycznego tańca.
Wtuliła się w niego, czuła jego ciepło. Dawno tak nie czuła się szczęśliwa w męskich ramionach. Dostrzegła Kaśkę, która pokazała jej okejkę, więc odpowiedziała jej tym samym.
„Sprytna mała. - pomyślała. - Wiedziała, co robi”.
Cieszyła się, że miała tych ludzi, na których mogła liczyć w każdej chwili.
Tomek był starszy od Szymona o dwa lata, więc Tom był rówieśnikiem Magdy. Niedawno zamieszkał we Wrocławiu, a brata mieszkającego w Warszawie odwiedza od czasu do czasu. Zdał maturę, więc będzie studiował na Politechnice Wrocławskiej. O tyle dobrze, ponieważ Magda zamierza studiować w tym samym miejscu.
Poza tym – to była wzajemna miłość od pierwszego wejrzenia. Obojgu zależało, by to piękne uczucie pielęgnować i ich rodzeństwo też robiło wszystko w tym kierunku.
Dzwonili, pisali ze sobą i to każdego dnia, kilkanaście razy. Chcieli utrzymywać kontakt i czekali aż skończy się u niej ostatni rok w liceum.
-Będę na Ciebie czekał cierpliwie. - mówił jej.
Wierzyła mu. Wierzyła, że to ten jedyny.
Któregoś dnia w swoim rodzinnym mieście spotkała depeszkę Krystynę.
-No, jak Ci się powodzi? - zapytała ją koleżanka.
Nigdy nie były wielkimi przyjaciółkami, ale kolegowały się ze sobą.
-A bardzo dobrze mi się wiedzie. Przeprowadzam się do Wrocławia.
-Zajebiście.
-Znasz Tomka Kowalskiego, tego depesza?
-A, no pewnie! Spotkałam go jakiś czas temu z Emilią.
-Kim?
-No, jego dziewczyna. Bo tak ma na imię, nie?
Wtedy Magda poczuła ukłucie w sercu.
-A... tak... muszę iść. - powiedziała i zniknęła.
Płakała w poduszkę i nie wierzyła, że on ją oszukał.
-Dlaczego? Dlaczego? - szlochała.
Zadzwoniła do niego.
-Skarbie! - ucieszył się ją słysząc.
-W dupę sobie skarba wsadź. Emilia, tak?! Co Ty sobie myślisz, że możesz sobie ze mnie żartować? Myślisz, że nic mnie nie rusza? Nie wiedziałam, że jesteś takim dupkiem. W takim razie nie chcę już Ciebie, nie chcę oszusta...
-Madziu, ale o czym Ty mówisz...
-No nie... jeszcze udajesz, że nic nie wiesz?! Nie dzwoń do mnie, zostaw mnie!
Rzuciła gdzieś telefonem i znów rzuciła się na poduszkę. Gdy trochę się uspokoiła, zastanawiała się, do kogo zadzwonić. Wybrała Kasię.
-Madziu, czemu płaczesz?
-Tomek to oszust...
-O Boże! Jak to?
-Chodzi z Emilią...
-Emilią?
-Wiedziałaś o niej?
-Tak... ale on nie jest z nią od kilku miesięcy...
Chwila ciszy.
-Co Ty powiedziałaś?
-Chodził z Emilią, ale się rozstali. Na długo zanim go poznałaś. Szymek chciał by znalazł sobie jakąś fajną Depeszkę i ja pomyślałam wtedy o tobie...
-O kurwa mać... o kurwa mać...
-Madziu... ale opowiedz mi, co się stało...
-Dziękuje Ci... Boże, jaka ja głupia jestem... Jezus Maria.
-Madziu?
-Muszę teraz działać. Odezwę się, jak uda mi się uratować sytuację.
Zaczęła dzwonić do Toma, ale on nie odbierał telefonu.
„Kurwa, odbierz!”.
Lecz za każdym razem włączyła się automatyczna sekretarka. Zostawiła mu kilka wiadomości.
-Wszystko spierdoliłam... i to przez tą... jak mogła, świnia.
Zadzwoniła więc do Krysi.
-Ciekawe, skąd Ci ta Emilia przyszła do głowy?
-To jego dziewczyna, mówiłam Ci.
-Była – zapomniałaś dodać. Masz nieaktualne newsy, koleżanko.
-A co on w Tobie widzi? Na co liczysz? Że mi go odbijesz?
-Widzę, że zazdrość zeżarła Ci rozum. Chociaż... mam w dupie, co sobie myślisz. Kogo wybierze Tomek, to jego sprawa. Nic Ci do tego. Ale na pewno nie jesteś warta mojej przyjaźni.
I tak zerwała wszelkie kontakty z fałszywą koleżanką.
Na następny dzień Szymon napisał do niej: „Możesz pójść na peron? Chcę się z Tobą spotkać”. Odpisała mu, że tak. Następnie pobiegła na stację i czekała w wyznaczonym miejscu na młodego. Z pociągu wysiadł Szymek z Kasią, a za nimi Tom. Znów poczuła to szybkie bicie serca. Podszedł do niej z różą w ręku.
-Madziu, naprawdę myślałaś, że ja bym cię oszukał?
-Ja... ja... tak mi głupio.
-Nic się nie stało. Trafiłaś na fałszywą przyjaźń, ale prawdziwi przyjaciele Ci pomogli. - wskazał na swojego brata z dziewczyną.
-Obiecuję, że już tak nie zrobię i upewnię się, jeśli coś usłyszę.
-Wiem, Magdo.
Tak – ich wargi stały się jednością.
Następstwami tych wydarzeń było ukończenie nauki w liceum przez Magdę. Kilka dni potem zaczęła się pakować i żegnać z bliskimi jej osobami w jej rodzinnym mieście. Tom przyjechał po nią dzień wcześniej, by razem jego autem pojechać do Wrocławia. Zamieszkali w małym mieszkaniu w bloku, które dostali od wrocławskich przyjaciół. Raz na jakiś czas Szymon i Kasia oraz inni przyjeżdżali w odwiedziny. Miłość młodych z dnia na dzień kwitła. A Magda i Tom? W ich przypadku było tak samo. Jak w każdym związku zdarzały się wzloty i upadki, lecz i tak nic nie wskazywało, żeby ta miłość umarła. I nie wskazuje. I nie będzie już nigdy wskazywać.
..:KONIEC:..