CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

sobota, 28 maja 2011

W życiu piękne są tylko chwile...

Anita była niską, lecz krągłą, choć szczupłą blondynką o fiołkowych oczach i perłowym uśmiechu. Miała tylko 15 lat gdy poznała o 7 lat starszego od niej Andrzeja. Nie był on przystojny, nie był wysoki, nie był bogaty, lecz w jakiś sposób ją oczarował.
-Tak zaczął mój się koszmar. - opowiada dziewczyna. - Nie zdawałam sobie sprawy z zagrożenia. Byłam taka głupia.
Mężczyzna molestował ją, poniżał, był zaborczy i próbował zniszczyć jej kontakty z rodziną i przyjaciółmi.
-To jakiś cud, że się z tego wyrwałam...
Na miesiąc zniknął, a ona zagubiona pierwszy raz pomyślała o śmierci. To wtedy nieświadoma jej stanu kuzynka zaprosiła ją na imprezę. Początkowo niechętna temu Anita w końcu się zgodziła i to był przełom, bo znowu się śmiała i była szczęśliwa. A kilka dni potem przypadkowo usłyszała pewną piosenkę. Nie wiedziała dlaczego, ale poczuła się silniejsza.
-Dziękuje Bogu, że mnie zesłał mi tą piosenkę i ten zespół. To mnie ocaliło.
Zmieniła się: stała się silniejsza, szczęśliwsza i odzyskiwała wiarę w siebie. Honorowo obcięła swoje długie włosy na pół długie + grzywka. A z małą pomocą przyjaciół i rodziny udało jej się zerwać z Andrzejem i zablokować wszelkie kontakty z nim. Trwało to niecały miesiąc, ale się udało. Dziewczyna znowu mogła być wolna jak ptak.
-Dzięki Bogu, że dobrze się skończyło...
To wydarzenie sprawiło, że miała uraz do mężczyzn, choć w głębi serca wierzyła, że kiedyś spotka kogoś wyjątkowego, kto pokocha ze wzajemnością i już nigdy więcej nie zazna bólu.
Pół roku później postanowiła odnowić kontakty z osobami, których dawno nie widziała. Wśród nich był o 3 lata starszy Mateusz, pieszczotliwie zwanym Łosiem przez znajomych, w tym przez nią, choć po imieniu też mu mówiła. Im dłużej ze sobą pisali, tym bardziej czuła się w jego towarzystwie dobrze. Rozmawiali nawet przez telefon, a niedługo potem umówili się na spotkanie. Kilometry ich dzieliły, ale nie było dla niego problemem przyjechać do jej miasta.
Anita zaczęła coś do niego czuć, nie był już dla niej tylko zwykłym kumplem. Wreszcie jej serce zaczęło do kogoś bić, to było coś niezwykłego. Zakochała się na poważnie, wręcz nieodwracalnie w nim. Jej serce śpiewało jego imię, a przed oczami miała tylko jego obraz.
Jej przyjaciółka, Magda wywróżyła, że on też ją kocha i będą razem.
-Jesteś pewna? - była podekscytowana.
-Tak. - zapewniała kumpela.
Aż w końcu nadszedł taki czas, kilka dni przed jej szesnastymi urodzinami, zdecydowała że wyzna mu miłość, ponieważ nie mogła już dłużej czekać. To uczucie tylko w niej rosło i nie chce by była tylko przyjaźń.
Postanowiła, że mu napisze o tym smsa. Niecierpliwie i z nerwami czekała na odpowiedź od niego.
„Jeśli chcesz wiedzieć, czy coś czuje, mówię tak. Tak, powiedziałem to – TAK! :D ”.
Płakała z radości i dziękowała Bogu. Aż nie wierzyła w swoje szczęście.
Zaczął się czas, w którym Anita nie znała smutku. Była w skowronkach, każdy nie do końca rozumiał jej zachowanie, ale ona i tak myślała tylko o swoim ukochanym. Nigdy wcześniej nie obdarzyła kogoś tak silnym uczuciem.
Gdy tylko do niej przyjechał, wtulała się mocno w niego oraz namiętnie i czule go całowała. Światu poza nim nie widziała.
Razem snuli plany, wspólne plany na przyszłość. Oboje interesowali się turystyką, więc myśleli o pracy w biurze podróży. Również uwielbiali muzykę, szczególnie punk rockową. Chcieli założyć zespół i grać muzykę właśnie w tym gatunku. Zaczynała w to wierzyć, bo był w tym przekonujący i nieustannie jej mówił, że chciałby ją mieć na zawsze oraz jest jego świecącą gwiazdą na niebie.
Byli tacy co jej zazdrościli, natomiast przyjaciele cieszyli się z jej szczęścia.
Za kilka dni miał minąć miesiąc odkąd byli razem. Lecz on zaczął się dziwnie zachowywać, nie wiedziała czemu. Ignorował ją nawet, był dość tajemniczy, jakby smutny. To ją martwiło.
-Będzie dobrze, przejdzie mu. - mówiła jej Magda. - On jest dziwny, ale jak z nim pogadasz to będzie potem lepiej. Mój Beny sam ma humorki, ale potem mu przechodzi. Spokojnie. - zapewniała.
Anita w to uwierzyła i mówiła sobie, że i tak go kocha.
Nadszedł dzień, w którym miesiąc minął odkąd mu wyznali sobie miłość. Ona pełna radości, a on nadal się tak podejrzanie zachowywał. Gdy pisała mu, że zamierza przynieść gitarę na kolejne ich spotkanie, on nagle wyznał jej, że.... jej nie kocha.
-Kochanie... o czym Ty mówisz? - nie docierało do niej.
-Ja się wtedy pośpieszyłem, przepraszam.
-Co?
-Kocham inną, od tygodnia już to się dzieje, ale nie wiedziałem jak Ci to powiedzieć. Myślałem, że cię kochałem, ale potem zdałem sobie sprawę, jak jest inaczej. Tamtą dziewczynę kocham, ona jest blisko mnie, lepiej ją rozumiem. Wiem, że moje słowa nic nie zmienią, ale przepraszam cię. Ty nic tu nie zawiniłaś, to ja jestem egoistą...
Dalej już nie mogła tego widzieć, ponieważ łzy ciekły jej jak z kranu, zaczęła się trząść i dostała arytmii serca. Wyłączyła komputer, a serce silnie zaczęło ją boleć. Spadła z krzesła, co spowodowało, że matka weszła do pokoju i nie wiedziała, co jest jej córkę. Wezwano pogotowie, w szpitalu Anita spędziła tylko 3 dni, nic jej nie było. Lecz dziewczyna i tak była załamana. Wciąż kochała Mateusza i nie mogła pogodzić się z rozstaniem. Nie uśmiechała się już, nic się jej nie chciało. W szkole nie uczyła się, dostawała same jedynki oraz była prześladowana. Zaniedbywała siebie, rodzinę i przyjaciół. Stawała się wrakiem człowieka. Łykała leki przeciw bólowe jak cukierki. Nie szczędziła sobie oszpecania ciała maszynką do golenia przy goleniu nóg. Nikt i nic nie mogło jej pomóc. Groził jej szpital psychiatryczny, a ona na wieść o tym wybuchała agresją. W szkole powiedzieli jej, że test gimnazjalny wypadł jej słabo i nie zdaje do liceum. Dziewczyna jeszcze bardziej się załamała. Postanowiła, że nie zostaje jej nic innego niż śmierć. Nie widzi już sensu żyć.
Późnym wieczorem, gdy wszyscy spali, wzięła nóż z kuchni. Zapaliła świece w pokoju, usiadła na dywanie i cicho puściła muzykę ukochanego zespołu. Uprzednio, napisała list pożegnalny i zostawiła go na biurku. Gdy rozpoczęła się jej ulubiona piosenka, usiadła po turecku i zamykając oczy, ścisnęła ostrze w dłoni. Utworzyła się rana, krew zaczęła lecieć po dłoni, po nożu i na dywan. Płakała, w głębi duszy tego chciała, ale była już zmęczona życiem. Nie uważała się już za człowieka, a za robaka, którego wszyscy depczą.
-Śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci.... chlip... Śmierć jest ceną, jaką płacimy za życie, za wszelkie życie.... Życie nieczynne jest to śmierć przed zgonem..
Płakała jeszcze bardziej, czuła ból i płynącą krew, więc mocniej ścisnęła rękę. Cicho jęknęła. Upadła, a krew nadal płynęła...
Nad ranem w mieszkaniu wszyscy usłyszeli rozpaczliwy krzyk matki...
Na pogrzeb Anity przyjechali wszyscy jej przyjaciele, niezależnie od tego, że mieli daleko, nawet osoby nie z Polski chcieli pożegnać ją. Każdy miał łzy w oczach, każdego bolało serce, każdy żałował, że nigdy nie ujrzy tej pięknej dziewczyny z blond włosami i tymi niezwykłymi oczami.
Gdy pogrzeb się skończył, a wszyscy odeszli, do grobu szedł chłopak. Mateusz popatrzył na nagrobek, po czym uklęknął przy nim i z żalu cicho zapłakał łapiąc się za serce...

0 komentarze: