CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

sobota, 28 maja 2011

Gwiazda - wersja druga (1)

-MICHAEL!!! - wrzasnęła jak to zawsze Maggy na ową osobę, gdy tylko ten próbował ją dotknąć.
-Zbliż się znowu albo chociaż spojrzyj na mnie, to zrobię tu sepuku!!!
Chłopak spłoszony odszedł, jednak obiecał sobie, że i tak zbliży się do niej.
-Magg, ale z Ciebie herszt. - powiedział cicho.
-Won!!
Na dziś więc wolał się jej nie pokazywać, dla ich dobra.
Maggy nie tolerowała Michaela, choć mieli te same poglądy zainteresowania, przede wszystkim śpiew, ponieważ oboje byli wokalistami. Jednak ona nie znosiła go, bo uważała go za narcyza, kobieciarza, pseudo gwiazdę. On zaś uwielbiał ją, była dla niego wzorem i ubolewał, że tak jest między nimi i starał się robić cokolwiek, byleby ich relacja się polepszyła.
Tym sytuacjom przyglądali się ich wspólni znajomi: Faith, Matt, Conni, Alan, Claudia, Andy. Nie potrafili temu zaradzić. Ale pilnowali na spotkaniach, by tych dwoje się nie pożarło ze sobą.
Faith miała urodziny i zorganizowała małe przyjęcie dla swoich znajomych. Oczywiście wszyscy zaproszeni przyszli, w tym Mike i Magg. Nie siedzieli obok siebie, ale on szukał tylko momentu, by znaleźć się obok niej. Tymczasem Matt miał jakiś specjalny prezent dla Faith. Faith była w nim zakochana, on w niej też, ale oboje nie wiedzieli o wzajemnym uczuciu, więc pozostawali na etapie przyjaźni. A ten prezent miał być krokiem w przód. Matt poszedł po coś i po chwili wrócił z klatką, a w niej był... królik!
-Boże, jak słodki! - dziewczyna była wniebowzięta.
-Nazwij go jak chcesz. - powiedział ciesząc się jej radością.
-Michael!
-Maggy! - powiedziała imienniczka, bo nie zniosłaby, że tak urocze stworzenie miałoby mieć imię tak nieuroczego człowiek.
-To jest facet. - wtrącił Andy.
-Szczymryj! - odezwała się Conni, siostra Andrew.
-Niech będzie... Beny... - powiedziała nieśmiało Faith i nieśmiało spojrzała na niego.
-Tak... - powiedział cicho. - To idealnie imię...
Tak patrzyli na siebie czując pewien magnetyzm. Następnie wyjął królika i dał go na ramiona właścicielki. Pogłaskała zwierzątko czując jego mięciutkie futerko.
Michael bardzo chciał dotknąć Benego, więc wstał od stołu. Maggy też.
-Bo go przestraszysz tym straszydłem na głowie. - powiedziała mu.
-On mnie na pewno pokocha.
-Wątpię.
Faith przekazała mu zwierzaka. On również był nim zauroczony.
-No, dejwaj mi. - odezwała się Magg.
-Chwila... - odpowiedział jeszcze bardziej tuląc królika.
-No, oddejwaj!
-Maggy...
-Michael!
Z rękoma ruszyła na niego chcąc mu wyrwać Benego z rąk, więc przestraszone zwierzątko... wskoczyło na głowę Maggy.
-Zaraz go zdejmę! - zadeklarował Mike, po czym powoli wysunął dłonie w stronę królika. Gdy chciał go chwycić, miał palce tak blisko, Beny zeskoczył, a Michael zawahał się i runął na Magg, przewracając się z nią. Ale jemu spodobało się, że leży na niej, jej już nie.
-Złaź zboczeńcu! - zepchnęła go.
A króliczek skakał po mieszkaniu, a niektórzy starali się go złapać.
-Coś mi się zdaję, że Beny to rozrabiaka. - stwierdził Andy.
-Możecie sobie łapy podać. - powiedziała Claudia, jego dziewczyna.
W końcu Matt złapał „uciekiniera” i wsadził go z powrotem do klatki. Maggy miała potargane włosy i czuła, że wszystko ją boli.
-Pomasować? - z uśmieszkiem zaproponował Mike.
Ta zawyła ze złości i mocnym przytuptem udała się do łazienki z Faith i Claudią.
Skończyło się tak, że do końca przyjęcia Beny siedział w klatce, a Maggy i Mike z dala od siebie.

Kilka dni późnej oboje mieli wyruszyć w trasę... razem... ona jako support, on jako ta główna gwiazda. A odmówić nie mogła, jednak zastanawiała się, jak przeżyje najbliższe dni. O tyle dobrze, że przyjaciele będę wokół niej.
-Zobaczysz, będzie nam wspaniale! - Michaelowi udało się ją objąć, lecz ona wyrwała mu się z ramion.
-Weź się! Spróbuj mnie tknąć, to zobaczysz! Skręcę Ci... - nie dokończyła.
-Dokończ... dokończ, maleńka proszę. - podpuszczał ja.
-JAJA CI WYRWĘ!
-Lejdis... - powiedział do nich Andy... - end dżentelmen...- dokończył po chwili.
Wściekła opuściła pomieszczenie.
-Mam pecha. - stwierdził Michael.
-Jest uparta, nic nie zrobisz.
-Zobaczysz... ten wyjazd ją odmieni. Ja to wiem! - uniósł palec wskazujący do góry.

Faith i Matt umówili się do restauracji. Zamówili jakieś mięso w sosie oraz lampkę wina. To właśnie w swoim towarzystwie najlepiej się czuli. On starał się patrzeć jej w oczy, lecz jego nieśmiałość sprawiała, że jego wzrok latał po kątach, gdy ona spokojnie na niego patrzyła.
Jednak nie miał nic przeciw, gdy spacerując po mieście wzięła go pod ramię. Faith uwielbiała jego ten charakterystyczny chód, jakby miał krzywe nogi. Zresztą, od czasów szkoły takie miał. W końcu to ona go wybrała do tańca na balu szkolnym i razem ćwiczyli. To wtedy między nimi zaiskrzyło, lecz przecież przez te kilka lat żadne się do tego nie przyznało...
Wtedy również trwał już konflikt Maggy-Michael. Michael był najlepszym kumplem Matta i razem siedzieli w ławce, natomiast Faith siedziała z Conni. Claudia, Maggie i Andy chodzili do równoległej klasy, Alan był o rok młodszy od nich, więc nie był z nimi w klasie.
Michael i Matt to dwie kontrastujące ze sobą osoby: Matt należał do osób spokojnych, nieśmiałych, wrażliwych, romantycznych, zaś Michael był niczym burza, nie potrafił się opanować, głośno mówił co myśli, dowcipkował, inaczej się ubierał i w szkole zawsze musiała być „akcja” z jego udziałem, dlatego ciągle miał jakieś uwagi od nauczycieli.
Oczywiście jak znalazła się okazja, to musiał dogryźć Maggie, wywyższał się nad nią i rywalizował z nią. Przez takie zachowania nie lubiła go i tak do teraz to trwa i uważa go za nadętego bufona. Nie wiedziała jednak, że to były jego „końskie zaloty” do niej, gdyż zależało mu, by zwróciła na niego uwagę. Wg niego Magg była kimś niezwykłym, kimś idealnym dla niego.
Cóż... ale jak ona nadal go nie znosi...

Magg poszła się przejść z Claudią i Conni na zakupy, potrzebowały strojów na jutrzejszy występ. Jasna sprawa Mike się o tym dowiedział potajemnie od Andiego, Andy od Claudii, więc udał się za nimi i śledził je z daleka , właściwie tylko Maggy. Wszystkie kreacje, które wybierała podobały się jemu i podziwiał jej piękną sylwetkę i długie włosy.
Michael mając przebranie – czarny kapelusz, chustę na szyi i okulary przeciwsłoneczne wszedł do sklepu. By nie wydać się jeszcze bardziej podejrzanym, macał ubrania jako, że przegląda przyszły zakup, lecz spod okular spoglądał na uśmiechniętą Maggy. Chciałby, żeby tak się do niego uśmiechała.
-Przepraszam... szuka pan czegoś?
Ekspedientka uśmiechem zakamuflowała zdziwienie, gdy Mike patrząc na Magg dotykał tą samą kremową sukienkę.
-Nie... - również się do niej uśmiechnął.- Ja po prostu... no... patrzę sobie. Poradzę sobie!
Gdy odwrócił się chcąc iść, uderzył w manekina, który od tego zaczął się kołysać. Ekspedientka złapała manekina, by go wyprostować, zaś Mike zaplątał się w ciuchy i przewrócił się tak, że o jego nogę ktoś się potknął i to nie byle kto.
-MICHAEL! - wydarł się ten znajomy głos.
-Fuck... - jęknął tylko.
-Jest Michael, jest akcja! - skomentowała Conni.
-I to jak zawsze z Maggy. - dodała Claudia.
Oburzona zachowaniem Michaela, Magg pośpiesznie opuściła sklep. I tu znowu pech ją dopadł w postaci jakiegoś małolata, który biegł w jej stronę, jednym ruchem wyrwał jej torebkę.
-MOJA TOREBKA, ODDAWAJ! - wydarła się biegnąc za nim.
Mike pobiegł za nią, mając nadzieje, że złapie małego bandytę, więc wybrał inną drogę. Gdy jego i złodzieja ścieżki się przecięły, Michael powalił go ciosem między oczy. Gdy tamten upadł, wziął torebkę, otarł z brudu i wręczył właścicielce, która przyszła i nie wierzyła w to, co się stało.
-Ale... jak... aa... ja... - jąkała się biorąc torebkę.
-Przejdźmy się do hotelu. - powiedział sugerując, by przeszli się.
Nie wypadało jej odmówić – uratował jej rzecz. Zatem skinęła tylko głową i obok niego szła w stronę hotelu.
-Dziękuje. - powiedziała nieśmiało po kilku minutach ciszy.
-Spoko. - odpowiedział delikatnie się uśmiechając.
Szli dalej nie odzywając się do siebie.
-Przepraszam za to w sklepie. - przerwał ciszę.
-Nic się nie stało. - odpowiedziała.
-Chciałem... Ci doradzić ubiór na koncert... chociaż Ty i tak pewnie sama wiesz...
-Miło z twojej strony. Jutro z rana pójdę coś kupić, bo wiem co. Oby tylko nie wykupili.
-A co konkretnie?.
-Czerwoną sukienkę z długimi ramionami. Zwykła prosta, ale elegancka.
-Czerwień to ognisty kolor, podniecający, zwłaszcza, jeśli kobieta ma coś czerwonego na sobie. To prowokuje mężczyzn. - mrugnął.
-I o to chodzi. - również puściła oczko.
Dawno, by nie powiedzieć wcale, nigdy im się tak dobrze ze sobą nie rozmawiało.
Ich znajomi po raz pierwszy odetchnęli z ulgą, że Mike i Magg nie kłócą się ze sobą.

Tymczasem Conni z odtwarzacza włączyła muzykę, więc Alan porwał ją do romantycznego tańca.
-Ty i ja. - szeptał i całował jej słodkie usta.
-Na zawsze. - mocniej się w niego wtuliła.
Claudia widząc to powiedziała do Andiego.
-O, ucz się od niego! Tak powinieneś się zachowywać!
-Ależ misiu...
-Okaż mi swoją miłość!
Po chwili zastanowienia, Andy odszedł daleko gdzieś, przez co Claudia pomyślała, że zignorował ją całkowicie. Lecz po chwili wrócił i dosłownie wyrwał ją od stolika do tańca. Tańczył z nią niczym Patrick Swayze w Dirty Dancing.
-Boże, Andy! - była mile zaskoczona.
-Mów mi Andrrrreo, rrrr!
Zaśmiała się i pocałowała go.
Na taniec skusiła się Faith i raz tylko musiała prosić, by Matt zgodził się w ogóle tańczyć.
-Przypomina mi się teraz liceum. - powiedziała.
-Mnie też.
-Hihi, pamiętam jak na pierwszej próbie podeszłam do Ciebie i poprosiłam byś mi towarzyszył. Hah, cudowny był ten bal! Takich rzeczy się nie zapomina.
-Oczywiście. - uśmiechnął się.
-I pamiętam, jak Ci dałam wtedy buziaka w policzek, to było takie słodkie! Wyglądałeś uroczo...
-Ty również... - poczuł, że go poliki pieką.
W tym momencie poczuł jej wargi na swoich. Teraz na nią spojrzał i ujrzał błysk w jej oczach.
-Chyba cię kocham. - powiedziała.
-Ja chyba Ciebie też... - powiedział to tak nieśmiało.
Dotknęła jego policzka. On dotknął jej policzek. Ponownie poczuli swoje usta, a po chwili wilgotne i ciepłe języki.
Nie zwracali na nikogo uwagi, byli w swoim małym świecie, gdzie istnieli tylko oni i ich miłość.

1 komentarze:

Kaleid pisze...

Skala miłosci mi sie zaczyna konczyć! :D