CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

wtorek, 31 maja 2011

Glitch City 2 (2)

Lepili się do siebie, nie odstępowali na krok, Damon nie potrafił puścić jej dłoni albo puścić z objęć. Jego uczucia do niej nie zmieniły się wcale, wciąż ją kochał, dlatego nie potrafił się związać z inną kobietą. Nie całował jej w usta, ponieważ nie wiedział, czy kogoś ma. Jednak miłość ukrywała to i dla niego liczyła się już tylko ona. Faith poczuła jakby ją prąd kopnął, serce biło jej wciąż tak mocno i wtulała się tak w niego, jakby nie mogła się nim nacieszyć. Chcieli przez chwilę pobyć sami, więc wyszli na balkon. Tam rzuciła się w jego ramiona i szeptała jego imię.
-Tak mi Ciebie brakowało. - powiedziała.
-Też za Tobą tęskniłem.
Spojrzeli sobie w oczy, jak zahipnotyzowani.
-Pocałuj mnie, Damon.
Chwycił jej twarz w swoje dłonie i pocałował, najpierw delikatnie musnął wargi, a potem wsunął swój język, który rozpoczął zabawę z jej językiem. Sami nie wiedzieli, dlaczego tak się na siebie rzucali, jak wygłodniałe stworzenia. Ta tęsknota zadziałała na nich oboje. Teraz potrzebowali tylko siebie.
-Nigdy... nie mogłem o Tobie zapomnieć... wiedz, że cię kocham. - pocałował ją ponownie.
-Damon... ja Ciebie... zawsze kochałam... tylko... wtedy, a... teraz... teraz.... jesteś moim... jedynym... którego kocham... - między słowami się całowali.
Po wszystkich tego typu czułościach, przyszedł czas na poważniejszą rozmowę.
-Zoey to córka twoja i...
-Tak..
Skinął ze zrozumieniem.
-Jest bardzo do niego podobna. Ale usta to ma twoje, zdecydowanie. Na pewno szczęściarzem będzie ten, który je pocałuje. - mrugnął okiem.
-Jest moim oczkiem w głowie. - uśmiechnęła się. - Dziękuje Bogu za nią, nie wiem co bym bez niej zrobiła.
-A... co się działo potem? To znaczy jak przyjechałaś tam?
-Zaczęłam chodzić do szkoły wieczorowej, dla młodych matek też jest tam miejsce. Na szczęście miałam się z kim zaprzyjaźnić. Jako jedyna byłam samotną ciężarną, bo wszystkie dziewczyny chłopcy rzucili albo zgwałcili. Tam poznałam Grahama – on nie zdał kilka razy ,to go wywali ze starej szkoły i zaczął się ze mną uczyć. Związali się ze sobą na jakiś czas... potem on zaczął zdradzać, a ja nie byłam pewna... W zasadzie, nigdy go nie kochałam, ale bardzo potrzebowałam mężczyzny. Potrzebowałam dotyku męskich ramion, pocałunków... i... - pomyślała o tym, że nie raz poszła z Grahamem do łóżka, ale to zatrzymała dla siebie. - i różnie to wyglądało... Ostatecznie się rozstaliśmy, ale nadal utrzymujemy kontakt. On i ciotka byli przeciwni, by tu przyjeżdżać. Przyjechałam, bo poczułam się gotowa i... ponieważ skończyłam wieczorówkę, to poszłam na studia aktorskie... teraz gram w teatrze, głównie musicale, ale nie tylko.
-Gratuluje!
-Dziękuje. - uśmiechnęła się do niego tak słodko, że się w nią wtulił.
-Po twoim odjeździe nie miałem czego tu szukać. - mówił. - Założyłem firmę z kumplem, kupiłem sobie mieszkanie, ładne, idealnie dla mnie. Mam nadzieje, że dasz się zaprosić.
-Chętnie.
-Wiesz... miałem kilka dziewczyn, z każdą z nich się całowałem, tuliłem, uprawiałem seks... ale co z tego, jak ich nie kochałem, choć się starałem. Nie myślałem o nich, tylko cały czas o Tobie. Nie przeszło mi to...
Przytuliła go.
-Ale chyba teraz się odnaleźliśmy, prawda?
Znów poraził ją swoimi błękitnymi spojrzeniami.
-Chcesz, byśmy byli razem? - spytał.
-Bardzo... potrzebuje cię w moim życiu i Zoey.
-A ja potrzebuje was.
Rozmowę zakończyli buziakiem i wrócili do babci i jej córeczki.

A przy stole i na kanapie siedzieli trzymając się za ręce i wymieniali między sobą znaczące spojrzenia. Oczywiście Zoey wpychała się między nimi, więc Damon brał ją na kolana. Mała naprawdę go polubiła. Co prawda każdego obcego dziewczynka pokochała, ale w kierunku Damona jakoś tak szczególnie, jakby go pokochała, jak jej mama.
Mało tego okazało się, że Damon będzie tu nocował jedną noc! Faith aż się gorąco zrobiło na myśl o tym. Tylko... jeśli miałoby dojść do czegoś... a raczej prędzej czy później dojdzie... to czy mogli by się kochać, skoro za ścianą będzie spać córka i babcia?
On leżał już w łóżku i czytał jakiś magazyn, gdy ona myła się. Gdy wyszła z łazienki ubrana tylko w niebieską koszulę nocną (niebieski to jej ulubiony kolor), rzucił gazetę na bok, oczy wlepił najpierw jej twarz, a potem w ciało, które sukienka delikatnie oplatała uwidoczniając jej kobiece krągłości. Odkrył kołdrę, zdjęła klapki i położyła się przy nim. Jego ciało było tak rozgrzane, tylko czekało na jej ciało, które chciał ogrzać. Słysząc, że nie tylko oni śpią, pozwolili sobie tylko na pieszczoty – całowali wzajemnie swoje ciała, każde zakamarek ciała. A gdy już reszta spała, leżąc na nim zdjęła powoli z siebie koszulę. Po raz pierwszy oglądał ją nagą. Była taka, jak sobie wyobrażał – piękne, duże piersi, które tylko czekały na dotyk jego dłoni. Cały urok jej figury klepsydry – mimo że kilka lat temu była w ciąży, to miała idealne ciało, by nie powiedzieć, że było jeszcze doskonalsze niż przed porodem. Tak - to go podniecało. Nie czekał więc i zsunął z siebie swoje czarne bokserki. Zachwycała się jego nagim torsem, owłosionym, ale męskim. Nie mogli już dłużej czekać na ten moment, już wcześniej sobie to wyobrażali. Poczuła jego męskość między udami. Błądziła rękoma po jego klatce piersiowej, on pieścił jej biust. Im szybciej poruszali się, tym bardziej czuła, jakby unosiła się by dolecieć do najwyższego szczytu. Szeptała nieprzytomnie już jakieś słowa, powtarzała jego imię. Krople jej potu spływały na jego ciało, a jego członek pulsował i pulsował, co dawało mu tak wspaniałe uczucie, że im bardziej to czuł, tym bardziej chciał, by nic tego nie przerwało. Wydobyła z siebie głośny jęk, on z nią również. Moment kulminacyjny nadszedł i dobiegł końca. Przez chwilę pomyślała, że mała się obudzi, ale potem zapomniała o niej i znów tylko Damon chodził jej po głowie. Dotykała jego włosów, to pleców, to klaty. Całowała rozgrzane do granic jego wargi, liżąc jego mocno wilgotny język. Poczuła, że jego dłonie od szyi schodziły coraz niżej, aż zatrzymały się na jej pośladkach. Schwycił je mocno i posadził ją tak, że znów poczuła go w sobie. Nie, na jednym stosunku nie mogło się skończyć, ta noc należała do nich. Ponownie doprowadził ją do paraliżującego orgazmu, a pościel była całkowicie zmięta i wilgotna.
Ile razy się kochali tej nocy, nie ważne – liczyła się ich miłość, którą po raz pierwszy fizycznie wyrazili. A zrobili to tak, że potem już tylko leżeli wyczerpani, ona z głową na jego torsie. Głaskał jeszcze ją po włosach albo po ramieniu. Czuła wyraźnie jego obecność, dawno nie czuła się tak bezpiecznie. Ziewała z nim jeszcze kilka razy, następnie ogarnęła ich senność i światło księżyca utuliło ich do snu. Było i tak, jakby nigdy nie mieli się rozstawać.

Rankiem obudziło ich pukanie do drzwi i wejście pewnej osoby. Była to jej matka z śniadaniem dla nich dwojga. Nie przeszkadzało jej, że byli pod kołdrą nadzy i przede wszystkim razem. Ba, po tym jej charakterystycznym uśmieszku można była dostrzec, że była z tego zadowolona. A może o to jej chodziło? Kto wie, czy to nie był tajny plan pani Coleman.
Podziękowali jej za ten miły gest, a ona znów z tym uśmiechem opuściła pokój. Wtedy spojrzeli sobie w oczy, znów nie mogła nacieszyć się jego błękitnymi spojrzeniami. Musnęła jego wargi, na dzień dobry. Ogarniała ją wielka radość, wreszcie kolejne pozytywne wydarzenie w jej życiu. Już nawet nie pamiętała, kiedy to wstała taka wypoczęta i zrelaksowana. A przede wszystkim była zakochana ze wzajemnością. Teraz była już pewna – był jej zawsze przeznaczony, lecz los chciał najpierw, by przeszli pewną trasę z pułapkami, by w końcu dotrzeć do siebie i połączyć się, już na zawsze. Wyobrażała sobie nawet, że gdyby wzięła z nim ślub (a bardzo chce, by tak było!), to by poszłaby w sukni ślubnej podobnej do takiej, jaką miała Grace Kelly. Po urodzeniu Zoey zapragnęła mieć dzieci i Damon jest idealnym kandydatem na ojca. Już sam fakt, że mała go uwielbia, a on ją tylko przekonuję ją, że powinna być z nim.
Babcia była zajęta słuchaniem radia i czytaniem tabloidu, więc Damon i Faith na paluszkach udali się do łazienki, by wziąć wspólny prysznic. Nie odbyło się bez wszelkiego rodzaju pieszczot + woda, która tylko podsycała ich wzajemne pragnienie.
Ubrani, odświeżeni oznajmili jej mamie, że chcą pojechać do jego mieszkania i czy by nie przypilnowała na czas ich nieobecności Zoey. Mamusia klasnęła w dłonie i odpowiedziała, że bardzo chętnie pokaże wnuczce miasto. Widząc entuzjazm pani Coleman, nic już dalej nie mówili, tylko patrząc sobie w oczy opuścili mieszkanie. Przespacerowali się kawałek po mieście, po czym złapali busa, a następnie wsiedli do pociągu. Dojechali do Blur City – to tu mieszkał. Wsiedl itylko do busa i już byli na miejscu. Mieszkał w blokach w centrum miasta, to nie było to co w Glitch City, gdzie tynk odpadał – tutaj z zewnątrz wszystko się piękne prezentowało. Klatka schodowa była zadbana, była również winda. Wsiedli do niej, zamiast iść schodami, po prostu woleli być szybciej w mieszkaniu. I faktycznie się tak stało, bo od razu weszli do środka. Była tu przestrzeń, było nowocześnie, były tu nowe meble, było tu tak czysto, widać, że zda o mieszkanie. Po rozejrzeniu się po pokojach, przytuliła się do niego, po prostu się tylko przytuliła. Nagle jego dłoń powędrowała w stronę jej bluzki, ona już zdejmowała z niego koszulę. Chwilę potem znaleźli się w jego łóżku, gdzie ich ciała stały się jednością, nie było między nimi granic, byli siebie tak blisko. Tym razem nie musieli się martwić, że kogoś obudzą - byli przecież sami, sąsiadów też nie było, więc nie hamowała się przed swoimi jękami rozkoszy, a on całując jej ciało mówił co chwilę jej imię i że ją kocha. To było wiadome, ale ona mogła to słyszeć w nieskończoność. Założyła się, że nigdy w życiu to by się jej nie znudziło. Przecież też go kochała, a on uwielbiał, gdy mówiła mu czułe słówka. Rozkoszowali się tym, że wspólnie na nowo poznają świat erotyki.
Po seksie ubrał się w szlafrok, a drugi taki sam wręczył jej. Wyglądały uroczo – były niebieskie i miały wzorek z wesołymi chmurkami. Zaparzył im herbaty. Ta miło było wypić coś ciepłego i porozmawiać.
-To może się tu wprowadzisz z Zoey? - zaproponował.
-Ja... ona?
-Tak, bardzo chciałbym być z wami... - jego ramiona objęły ją.
-Ja też... ale nie wiem jak ona zareaguje... i ogólnie ciotka...
-Rozumiem... wiesz, że cię nie zmuszam.. ale nie chcę cię drugi raz stracić.
Dotknęła jego policzka, miał delikatny zarost, ale wyglądał wciąż tak samo seksownie. Pocałowali się.
-Nie stracisz mnie... już nigdy mnie nie stracisz... już nic nas nie rozdzieli...
-Więc....
-Więc?
-Może pobierzemy się? Czekałem... czekaliśmy znaczy 4 lata... jestem na to już gotowy.
-Oh, wyczytałeś mi to z myśli!
-Byśmy się pobrali, zajęli się Zoey, pracowali też tak, by mieć dla siebie czas... a potem może byśmy się swoich dzieci doczekali? Fajnie by było... pan i pani Braldey... i Bradleye juniorki...
-Hihi, jesteś kochany! - dostał buziaka w policzek. - Naprawdę wizja ślubu cię nie przeraża?
-A czemu ma mnie przerażać? To normalne, że ludzie biorą ślub, bo się kochają. A ja kocham Ciebie... i... nie mam pierścionka...
-Nie potrzeba... wystarczy zwykły gest... - znów ich wargi się spotkały. - Pierścionek można kiedyś kupić... teraz to nie jest najważniejsze... my jesteśmy najważniejsi.
Dalej tuląc się i całując rozmawiali o swojej przyszłości. Można by pomyśleć – jeden dzień i już oświadczyny? I to bez pierścionka? A jednak. Z tym, że on czekał na to dobre 4 lata. A pierścionek... czemu by nie iść właśnie teraz po niego?
Wybrali się więc do jubilera, tamten był nawet zaskoczony, że razem wybierają pierścionek, ale tego nie komentował, tylko im doradzał. Było go stać na ten średnio drogi, z małym świecącym brylantem. Z zakupem wybrali się parku, było tam mostek nad malutką rzeczką. Tam stanęli, on uklęknął i wyznał jej to, co jej powiedział wcześniej. Z dumą założył jej pierścionek na palec, a ona z dumą podziwiała ozdobę i symbol jednocześnie. Uśmiechnięci, objęci ze sobą, szli blisko siebie, stawiając identyczne kroki. Teraz wszystko było takie piękne, świat miał barwy tęczy.
-I wanna know what love is
I want you to show me
I wanna feel what love is
I know you can show me.. - zanuciła cicho do samej siebie, jednak on to usłyszał i pocałował ją w czoło.
-I'll give you all my loving to you.. - dodał na koniec i dalej szli współobjęci ze sobą.

1 komentarze:

Kaleid pisze...

Da! Punk! w koncu coś sie tu dzieje! :D