CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

czwartek, 28 kwietnia 2011

Rehabilitacja (4)

To były pewne – Szysza będzie mieć kłopoty.
Jej pobyt skrócony tutaj – to nie było już tak pewne, ale nie wiadomo było, jaka karą ją czeka.
-Ee tam! Jestem carycą i nic mi nie zrobią!
I wszystko jasne.
Ola i Pola dostrzegły przez okno, jak w ulicy Magda i Bendzi machają im, po czym on ją bierze na barana i razem pędzą prosto całkowicie znikając z pola widzenia. Szysza usiadła na łóżku i głęboko westchnęła.
-Farciarze... heh. - mruknęła.
Mysza usiadła koło niej.
-Wiesz... tam w Łodzi mam kogoś... to znaczy nie bardzo... ale ja go kocham... ale nie wiem czy on mnie... -Szyszka zaczęła opowiadać. -Była impreza, ja z rodzicami i kilkoma znajomymi. Nagle... widzę JEGO... gorze, on wyglądał jak Dave Gahan... i ten uśmiech i te ruchy jak tańczył...
-I cię kopnął miłosny prąd.
-Da... ale nie gadałam z nim, nie znam go w sumie... ale on się patrzył na mnie. I ma fajne imię – Alan.
-Hmm... nie mam jakiegoś doświadczenia w związkach, ale wydaje mi się, że on jest z takich typów: „Do każdej zagadam, ale do tej, która mi się najbardziej podoba nie”.
-Nie wiem... jak wyjdę ze szpitala, to co to będzie. On chyba nawet nie wie, że tu jestem.
-Spróbować z nim pogadać nie zaszkodzi.
-No tak... ale się wstydzę...
-Jak każdy... ale dasz radę. - przytuliły się.

Tymczasem u Magdy i Benia.
-Kocham cię, kwiatuszku. - dał jej malutkiego kwiatka, niezapominajkę.
-Teraz na pewno cię nie zapomnę. - pocałowała go.
-Nie mogę się doczekać, kiedy stąd już wyjdziesz i będziesz tylko moja.
-Ja też... ale jak ja wytrzymam z kolei bez Poli i Oli... tak bardzo się z nimi szybko zżyłam.
-Będzie się odwiedzać.
-Tak, ale nie codziennie, nie będziemy mieć wspólnego pokoju i te wygłupy...
-Myślę, że sobie poradzicie.
-Mam nadzieje...
-Na pewno spotkacie się na naszym ślubie.
-Hihi!
-Będziesz mieć piękna suknie!
-A Ty garniturek!
-Będzie na naszym weselu grać Depeche Mode.
-Jak i na moich urodzinach.
-Tylko skończysz te 18 lat, to cię zaciągnę pod ten ołtarz. - zaczął ją łaskotać.
-Hihi, kotku, hihi! Czyli za kilka miesięcy! Hihi!
-Za 2 miesiące , mamy kwiecień, zaraz czerwiec. - przestał ją łaskotać.
-Ja będę mieć 2 druhny w takim razie!
-Dobra, to ja jakiś dwóch ziomków wezmę! - uśmiechnął się szeroko.
-No i mamy remis.
-I miłość. - pocałował ją.
-Tak.... tyle już wycierpiałam...
-...By móc dotrzeć do mnie, bo i ja cierpiałem...
-Oboje musieliśmy cierpieć, by się odnaleźć w końcu. Oh, nie chcę już nikogo innego, chcę tylko Ciebie.
-A ja tylko Ciebie..
-Chcę byśmy byli na zawsze...
-Razem...
-Amen...
-Kochaj mnie...
Kochaj mnie
Kochaj mnie nieprzytomnie
Jak zapalniczka płomień
Jak sucha studnia wodę
Kochaj mnie namiętnie tak
Jakby świat się skończyć miał...
(Perfect – Kołysanka dla nieznajomej)
. - zaśpiewał jej do ucha szeptem.

Pożegnali się czule, ona gdy weszła do budynku, wzięła kawę z automatu.
Na palcach weszła po schodach i przeszła obok siedziby Grzybek, dalej przez korytarz aż do pokoju nr 7 .
-Boże, jak ja wam dziękuje! - mocno uściskała przyjaciółki i wycałowała.
-Czego się nie robi dla przyjaciół. - Myszka zrobiła minę... na chomika.
-Szyszko... ale co będzie, jak Ciebie...
-Nie bój! Ja sobie dam radę.
Magdzie telefon zaczął wibrować. Gdy rzuciła na niego, podeszła do okna i uśmiechnęła się. Beny stał i trzymał plakat z napisem. „Kocham cię Magdo, mam nadzieje, że zostaniesz moją żoną <3”.
Wychyliła się i krzyknęła „TAAAK!!!”.

Ktoś zapukał do nich.
-Witajcie szanowne koleżanki.
-A Ty czego tu szukasz? - spojrzała Szysza na niego krytycznie. - Zabawek? A może dziuń.
-Pani Paździochowa prosi Ciebie szanowna koleżanko do siebie.
Dziewczyny spojrzały do siebie, a Szyszka puściła im oczko. Wychodząc z pokoju, Damian do niej powiedział.
-Ponoć słyszałem, że masz kłopoty.
-Zamknij się. - odpowiedziała mu, po czym wyszła na korytarz, a docierając do izby, drzwi się za nią zamknęły.
Damianek nadal stał w progu.
-Nadal będziesz tu stał? - mruknęła do niego Madzia.
-Chciałem na was popatrzeć szanowne koleżanki.
-Prędzej mój chłopak skopię Ci tyłek.
-No wiesz... nie jesteś tu sama.
Pola na niego spojrzała. Podszedł do niej.
-Mam nadzieje, że będziemy ze sobą... tańczyć. - mrugnął do niej. Wychodząc. - Na razie Polciu....
Magda i Myszka spojrzały na siebie.
-Ale siebie na Ciebie uparł. - stwierdziła Karmel. - Ale jak to on, niedługo odpuści.
-Cóż... jest uroczy, ma ładne oczy.
-Nie zaprzeczę... ale to dupek, siostro.
-Skoro chce mieć każdą... to pewnie...
-Już nas podrywał i ja dziękuje! Ja i Szyszka go odrzuciłyśmy, jako jedyne, to od razu cała banda princess na nas naskoczyła.
-O ja cię!
-Cóż, nie rozumieją, że ja mam narzeczonego, a Szyszka kogoś kocha.
-Co za...
-Jeśli Ty go odrzucisz, to też po Tobie pojadą, o ile już tego nie robią, bo z nami jesteś, ale jesteś jeszcze nowa tu. Ja jestem tu tydzień jak nie więcej z Szyszką.
-A... Szymek? To znaczy... myślisz, że ze mną pójdzie na dyskotekę?
-Jak go do niego pójdziesz, to tak... on jest nieśmiały, ale na pewno go dowartościujesz tym, bo już to zrobiłaś rozmawiając z nim.
Mysza się uśmiechnęła.
-Tylko nie wiem, czy go kocham... kogokolwiek kocham...
-Nadejdzie taki moment, że Ty sama będziesz to wiedzieć.

Szysza wróciła do pokoju.
-Ale ten Grzyb wymyśla! - zaczęła z nutką pretensji w głosie - Ciekawe, jakim cudem zniszczyłam doniczki, jak teraz spokojnie stoją i nie są naruszone, hę?
-Ona szuka tylko okazji, by pojechać po kimś. - skomentowała Magda.
-Nom, a jeszcze mi Ojciec Dyrektor (czytaj główny ortopeda) dał mini ochrzan i bla bla bla. Rodzice mają jutro przyjechać.
-I?
-I nie wiem. Albo mnie zabiorą, albo Ojciec Dyrektor da im ochrzan za mnie.
Dziewczęta spojrzały na siebie.
-Nie przeżyję bez Szyszki. - powiedziała Myszka.
-Ani ja. - powiedziała Madzia.
Szysza westchnęła, po czym z uśmieszkiem dodała.
-Zawsze mogę wejść przez okno.
Zaśmiały się.
-Weź Benia przy okazji. - puściła jej oczko Karmel.
-Poza tym.. muszę przecież z Alanem... bo gadałam tu z Mysią o tym...
-Musisz z nim kontakt złapać i już! - powiedziała Mysia. -Bo... Ty Caryca jesteś!
-Da!
-A Caryca to silna kobieta! Nie poddaje się!
-Da!
-Musisz być jak.... bulterrier!
-DA!!
-Jak wściekłych byk!!
-DA!!
-Jak Tommy Lee Jones w ściganym!
-DA!!!

Pola zapukała do 1.
Zastała tam Szymka i dwóch chłopców.
-Poznaj Andrzeja. - przedstawiał jej Szymon współlokatorów.
Andrzej miał... laptopa i grał w Icy Tower. Nosił okulary i miał rudą czuprynkę.
-I Mariana.
Marian miał postawioną z włosów antenkę na głowie i grał w gameboya przezywając każdy ruch.
Mimo to, miło przywitali dziewczynę.
-Możemy się... przejść? - powiedziała do Szczurka.
-Pewnie.
Wyszli z pokoju, po czym zeszli po schodach i spacerowali na parterze po korytarzach. Znów pochłonęła ich rozmowa na różne tematy. Między innymi z dyskoteką.
-Raz poszedłem... to podpierałem ściany.
-Nikt nie chciał z Tobą tańczyć?
-Nikt... ja nawet chciałem, ale one nie chciały, to obiecałem sobie więcej już nie iść.
-A.... gdybym ja chciała, żebyś poszedł ze mną, zgodziłbyś się?
-Naprawdę chcesz ze mną iść? A... Damian?
-Damian, Damian... on woli każdą... nie wiem, czy będzie chciał ze mną tańczyć, ale chciałabym, żebyśmy razem poszli i tańczyli... ale jeśli nie chcesz, to spoko, zrozumiem to.
-Dobra... mogę iść. - nieśmiało się uśmiechnął.
-Wow, super! - podskoczyła.
Cieszyło go jej szczęście, lubił patrzeć jak się uśmiechała, robiły się jej takie słodkie dołeczki przy policzkach.
Wtedy ona spojrzała na niego znów, stanęła tak blisko i na palcach, by być wyższą. Objęła jego szyję i na wargach złożyła pocałunek.
On całkiem zaskoczony tym miłym gestem, zaczerwienił się, ale nie chciał ukrywać, że sprawiło mu to przyjemność.
Teraz spojrzeli sobie tak głęboko w oczy. Złapali się za ręce i wrócili na oddział 13.

0 komentarze: