CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

wtorek, 26 kwietnia 2011

Rehabilitacja (1)

Pola Nowak, zwana „Myszką Hodowlaną” (choć tak naprawdę po prostu „Myszką”) miała lat 16. Starała się nie narzekać na życie, ale miała ku temu powody: nie miała żadnej koleżanki, co najwyżej dwóch kolegów, uczyła się średnio, nie miała chłopaka, miała kłopoty z wagą i kręgosłupem... właśnie, to ostatnio zapoczątkowało serię pewnych wydarzeń.
Otóż miała wprawdzie głupi wypadek... gdy umyła włosy i chciała wyjść w łazienki, poślizgnęła się na śliskiej podłodze i upadła mocno na bok. Wtedy tylko ją trochę pobolało, po czym normalnie chodziła i co najgorsze: dźwigała mega ciężką torbę na jedno ramię. Kręgosłup zaczął ją boleć, a ona gdy wstawała z siedzenia, nie mogła się wyprostować i ledwo się poruszała, niczym babcia.
Rodzice zaniepokojeni jej stanem, kazali jej pokazać się. Doznali bowiem szoku, ponieważ dziewczyna... nie miała jednego wcięcia w talii, tylko prostą talię, a drugi bok miał normalnie wcięcie. Młoda się załamała dramatyzując, że koniec świata będzie, więc rodzice zabrali ją do ortopedy – prywatnie oczywiście, bo państwowo nie dało się i wykrył u niej kręgozmyk – przesunięcie się jednego kręgu w kręgosłupie w odcinku lędźwiowym. Myszka przeszła serię rentgenowskich zdjęć i wizyt u lekarza i co najgorsze – odlew gorsetu oraz czekała ją rehabilitacja w szpitalu. Jednak kilka dni przed planowanym startem rehabilitacji, dziewczyna sama się wyprostowała i miała wcięcia w tali. Zatem, gorset nie mógł być dobry, a 500 zł już poszło.. Dlatego gdy go założyła, poczuła się jak żółw – zbroja i jeszcze tak niewygodnie. Lecz gdy poszli do innej lekarki, to zaleciła szeptem, by młoda tego nie nosiła, bo sobie zniszczy zdrowie. Myszka pokiwała głową i wiedziała już, że pobyt w szpitalu będzie nie lada wyznaniem.
Mama pomogła jej nieść rzeczy, a pokój już czekał. Z sal wyszła młodzież będąc ciekawa, kto to taki dziś z nimi zamieszka.
-Słyszałam, że to ma być dziewczyna, ma przyjść na miejsce Agnieszki. - szeptano.
-Ciekawe, kto to.
-Może okaże się fajna.
Pola zawitała do izby kontrolnej i tu po raz pierwszy spotkała doktor Paździochowicz, ona pilnowała tu porządku. Niestety, już z oczu źle się jej patrzyło. Miała ponury wyraz twarzy i wyglądało, jakby tu siedziała za karę.
-Nazwisko. - mruknęła.
-Nowak.
-Pełne.
-Pola Nowak.
-... nie ma takiego nie ma.
-Ależ jest! - mama Poli się odezwała.
-Jest Apolonia.
-Tak, ale również działa imię Pola jako samodzielne. Zna przecież pani pewnie Polę Negri czy Polę Raksę.
-... niech będzie.... - wzięła kartkę dziewczyny, po czym spojrzała na nią groźnym okiem. - Gdzie ona ma gorset?
-Ale chyba... nie jest zalecany, by teraz przyszła w gorsecie...
-Dziecko ma nosić gorset zgodnie z zaleceniem.
„Masz Ci kurtka los”. - jęczała w myślach Myszka.
Matka i córka wolały się nie odzywać, więc w końcu dostały... tzn młoda dostała pokój nr 7 i miała mieć 2 współlokatorki. Chciała je poznać, ale miała nadzieje, że jej nieśmiałość nie pochrzani nic.
Pola kulturalnie zapukała i usłyszała „Proszę”. Otworzyła i ujrzała okna bez zasłon, była taka duchota, że puch gorąca uderzył ją w twarz. Przekroczyła próg pokoju, po bokach stały stare, drewniane szafy. Na prawo były dwa łóżka za sobą, a na lewo jedno, a za nim stoliczek i dwa krzesełka a na nim porozrzucane karty do gry. Na pierwszym łóżku z prawej strony siedziała wysoka dziewczyna, miała prostą grzywkę i niebieskie oczy. Miała zwykłą czarną bluzkę oraz jeansy i nie miała obuwia. Wokół niej leżało mp3, książki i jakieś gazetki. Zaś po drugiej stronie na łóżku leżała dziewczyna z długimi, czarnymi włosami i po twarzy było widać, że humor jej dopisuje. Pola jak się domyśliła, drugie łóżko po prawej stronie należeć miało do niej.
-Hej. - pomachała ręką Myszka.
-Cześć! - jednocześnie odpowiedziały.
Nagle za pleców wyłoniła się Paździochowa.
-To jest Apo... Pola Nowak... będzie tu spać na miejscu Agnieszki Kowalskiej.
-Zajebiście! - krzyknęła dziewczyna z czarnymi włosami.
-Wyrażaj się dziewczyno! - doktor była oburzona jej zachowaniem.
-Ależ ja się tylko cieszę z powodu nowej koleżanki! - po czym mrugnęła do Myszki.
-Radość okazuję się w inny sposób, młoda damo!
-Ah tak... Jestem oh zaszczycona twą ową obecnością oh droga Polo Nowak, żeś poruszyła nasze serca i me tym bardziej! - wstała z łóżka i podeszła do niej. - Moje Uszanowanie, Aleksandra z Łodzi... - chwyciła jej dłoń i ucałowała. Po czym spojrzała na doktor Paździochowicz. - Czy teraz było ładnie? - wyszczerzyła zęby, natomiast drugą współlokatorka dłonią zasłaniała usta by ukryć śmiech.
Doktorowa wywróciła oczami, następnie odeszła, a mama Poli upewniwszy się, która jest wolna szafka, włożyła z córką torby. Wyszły na korytarz.
-Wszystko mam nadzieje masz. Jakby co, dzwonisz, ok?
-Ok.
-Wszystko dobrze?
-Tak.
-No, kocham cię.
-Ja Ciebie też.
-3maj się!
-Dzięki! I Ty też beze mnie w domu!
Pola wróciła do pokoju numer 7.
-Sorry za ten numer z grzybem. - powiedziała do niej Aleksandra
-Spoko.
-Mów mi po pseudonimie... Szyszka, ok?
-Jasne.
Dziewczyna z jasno-brązowymi włosami wstała i przywitała się z nową.
-Magda, nie Magdalena, pamiętaj! Mnie możesz mówić Karmel. Ty jesteś Pola, jak usłyszałam.
-Tak... ale... mówią mi... Myszka.
-Myszka, Szyszka, Karmel... trio rozpierducha! - Szysza ucieszyła się.
Mysza zaśmiała się i usiadła na swoim łóżku.
-Przeżyjesz tu prawdopodobnie przygodę życia. - mrugnęła do niej Karmel.
-Spójrz w górę! - Ola wskazała palcem do góry.
Pola ujrzała... grzyba na ścianie.
-To jest grzyb Paździochowicz! To rodzeństwo! Doktorowa też ma takiego grzyba na łbie.
Dziewczyny śmiały się.
Usłyszały pukanie do drzwi i powiedziały „Proszę”. Do pokoju weszło kilka osób, przede wszystkim dziewczyny. Zaczęły się kolejno przedstawiać. A z korytarzu wychylał swój łeb jakiś chłopak.
-Damian, wejdź na człowieku!
Damian był średniego wzrostu, włosy miał postawione na żel. Strzelał tymi spojrzeniami do dziewcząt, więc niektóre zaczęły się wdzięczyć.
-Witam szanowną koleżankę. - ukłonił się przed Polą, po czym usiadł tak blisko niej, że mógłby się spokojnie objąć.
-Damian.. - mruknęła Marta – gwiazda oddziału i jak się okazało – przewodnicząca grupy. Jej on się podobał, więc od razu się zrobiła zazdrosna o niego.
-Oh, ja tylko chciałbym poznać szanowną koleżankę o imieniu...
-Pola. - powiedziała.
-Ahh... Pola... co za piękne imię.
Marta kopnęła go w nogę.
Chłopak wstał.
-Proszę, byś mnie najdroższa nie kopała po nogach! - zwrócił koleżance uwagę.
Ta mu pokazała mu język.
Spojrzał na Myszkę.
-Jakby co... 1... tam mnie szukaj. - po czym zniknął, a za nim inne dziewczyny.
Gdy zostały tylko one trzy.
-Uważaj na Martę. - ostrzegła Polę Magda. - Taka zazdrośnica, że uszy bolą. Nawet jak się gada z Damianem to dostaje wścieklizny. Ale on nie lepszy – to podrywacz! Łatwo można się w nim zakochać, ale nie polecam. Szysza coś o tym wie.
-Oj dobra, dobra.
-Uważaj też na Grzyba (Paździochowicz), to jest istny demon! - Karmel dalej ostrzegała. - I spodziewaj się, że często będzie mnie tu odwiedzać chłopak... Bendzi... ahh... - rozmarzyła się. - Tak go kocham, że... że... zostanę jego żoną.
-Nawet się jej oświadczył.
-Cicho Szysza, no! To tajemnica!
-On ma 20 coś lat, a ona tylko 17, ale miejmy w dupie wiek! - Ola wniosła ręcę do góry.
-Uważaj, jak to Grzyb usłyszy, to Ci z tej dupy nogi powyrywa.
-Oj tam, oj tam - Szysza machnęła dłonią.
Pola już polubiła swoje współlokatorki.

Kilkanaście minut później na cały oddział rozległ się dźwięk gwizdka i krzyk „ZBIÓRKA”.
-Zbiórka? - spytała Myszka.
-Prezes Marta drze ryja, gdy jest zbiórka na gimnastykę, śniadanie, obiad, kolację... - odpowiedziała jej Szyszka.
-Tylko, gdy są lekcje to się nie drze. - dodała Karmel.
-A... teraz co jest?
Spojrzały na zegarek.
-Obiad.
-A co będzie?
-Pewnie stary kapeć z grzybami hihi.
-Jedzenie mają tu takie, że chyba w więzieniach serwują lepsze. - westchnęła potem Ola.
-Chodźmy.
Mysza pogrzebała w szafie i wyleciała jej książka. Magda ją podniosła i jej oczy się powiększyły.
-DEPECHE MODE?! - mówiła, a raczej krzyczała nie dowierzając.
-To mój ulubiony zespół... - powiedziała Pola.
-CO?! - Szyszka spojrzała na książką. - A niech mnie Achiles kopnie! To znak!!! To nasza siostra! Bóg tak chciał!!!
Po czym obie mocno wyściskały Myszkę. A ona z kolei sama nie wierzyła, że akurat spotka w tym miejscu dwie fanki tego samego zespołu, co ona kocha. Faktycznie, to musiał być jakiś znak.
-Ciszej!! - krzyknęła do nich Paździochowa. - Macie iść na zbiórkę!
Wszystkie 3 z tajemniczymi uśmieszkami wyszły z pokoju, a doktor nie rozumiała ich zachowania.
Ustawiły się w szeregu dumnie reprezentując pokój numer 7.
-INSPEKCJA!! - wydarła się Marta.
-Co? - Pola spytała kumpele.
-Przy zbiórkach sprawdzają w pokojach czystość, porządek i inne duperele. Jeśli jest coś wrong, to się drą np. „Magda z 7” i musisz lecieć i poprawić wszystko i ma być perfect. - wyjaśniła jej Karmel.
Przewodnicząca krzyczała imiona różnych dziewcząt, nawet wypowiedziała imię Szyszki.
-A kopnij mnie w moje carskie 4 litery! - odpowiedziała wywołując śmiech niektórych.
-Whiskas, rusz te swoje carskie 4 litery i idź posprzątać pokój. - rozkazała jej Grzybek.
-Eh... Dżizas! - Ola zaczęła marudzić, lecz w końcu poszła do pokoju.
-Hihi, whiskas? - Myszka nie mogła opanować śmiechu.
-To kolejny pseudonim Szyszki. - Magda też się śmiała.
Pola rozglądając się po twarzach, dostrzegła przy chłopcach wysokiego chłopaka, miał czarne włosy do szyi, spuszczony wzrok. Nie wiedziała sama czemu, ale same jej oczy chciały tam patrzeć na niego. Jednak gdy on rzucił na nią spojrzeniem, odwróciła się i od razu poczuła pieczenie w polikach.
Szyszka wróciła.
-Przyczepiła się do naszego pokera na stole! - powiedziała głośno.
-Tylko wy chcecie grać w rozbieranego! - odpowiedziała jej Marta złośliwie się śmiejąc.
-Hehe, przynajmniej my mamy co pokazać, bejbe!
Przewodnicząca nie wiedziała jak odpowiedzieć jej, więc tylko krzyknęła „MARSZ” i cała młodzież po schodach i korytarzach udała się do jadalni.

0 komentarze: