CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

wtorek, 26 kwietnia 2011

Rehabilitacja (2)

Wszyscy stanęli gęsiego w kolejce po żarcie.
-Uhuhu! Dziś mają zmutowane mięso i jak zawsze zupę ziemniaczaną. - oznajmiła Ola.
-Lepiej brać zupę, nie ma aż takiego ryzyka sensacji żołądkowych. - dodała Magda.
-Inaczej tak strzelasz z dupy jak CKM!
-Whiskas, cicho bądź. - ktoś powiedział w kolejce.
-Jak Ty się zwracasz do mnie, grzeszniku? Poczekaj, niedługo buty będziesz mi czyściła.
-Pacanki... - ktoś szepnął za nimi.
-Z pacankami to możesz sobie robić słit focie. Ryjek masz idealny.
-Ale Ty jesteś popieprzona.
-Ty natomiast jesteś tak słodka, że rząd przez Ciebie zbankrutuje wydając cukier.
Wyszło na to, że tak naprawdę Szyszka i Karmel nie są lubiane na oddziale.
-Współczuć tylko Poli. Z takimi kosmitkami mieszkać...
-Ty, ty, moherek różowy! Zostaw Myszkę w spokoju!
-Myszkę? Już je przechrzciłyście durnym nickiem?
-Nie... - odezwała się Myszka. - Mam ten pseudonim kilka lat i go lubię i nie uważam za durny.
Zapanowała cisza.
-No, wreszcie cisza tam! - doktor Paździochowa obserwowała kolejkę.
Dziewczyny z 7 wzięły zupy ziemniaczane i dwie z nich zaprosiły nową do swojego stałego miejsca przy stołówce.
-Sama widzisz, chamstwo się szerzy. - powiedziała do niej Szyszka.
-Dlaczego was nie lubią?
-Bo my zło wcielone. - mrugnęła do niej Magda. - Wiesz, my woli co innego niż inni, takie odmieńce z nas.
-Ale takie chcemy być! I widzę, że Ty z nami!
-Tak... bardzo was lubię...
Uścisnęły doń Myszki.
Ta odwróciła się i spojrzała na tego tajemniczego bruneta, który siedział sam przy stoliku jedząc zupę.
-Czyżbyś patrzyła na... - zaczęła Ola.
-Szymona..? - Magda spojrzała znacząco na Olę.
-Szymon? - spytała Myszka.
-Tak, Szymon. Też nasz typ, tylko dość nierozmowny, ale jak się my go coś spytamy, to nawet odpowie, bo innym nie. - powiedziała Karmel. -Jest taki tajemniczy...
-I tak piękny jak Brytyjczyk! Ale dziunie i tak wolą Damianka, blee...
-Możesz do niego zagadać!
-Weź, musimy ją najpierw mu przedstawić, bo może uznać ją za wroga czy Bóg wie kogo jeszcze.
Skończyły posiłek, po czym udały się schodami do swojego pokoju i teraz musiały czekać pewien czas aż zaczną się lekcje.
-Ja jestem od was o rok starsza, więc nie jestem w klasie z Szyszką. - mówiła Magda do Poli. - Ale Ty będziesz z nią. Hihi, zazdroszczę Ci.
-Ale przynajmniej będę miała z kim siedzieć! - Ola ruszała brwiami.
-Ja siedzę właśnie z Szymkiem. Po lekcjach przedstawię Cię jemu. - Karmel uśmiechnęła się do Myszki. - Znamy się dopiero kilka godzin, a już cię tak polubiłam!
-Ee tam, ja ją kocham już! - Szyszka przytuliła Myszę, więc i Karmelek się dołączyła.

Zeszły po schodach i idąc korytarzem znalazły się przy salach lekcyjnych. Stanęły przy salach, zaś inni krążyli nie wiadomo gdzie. Dostrzegły Szymona.
-Chodź. - Magda chwyciła dłoń Myszki.
-Ale miałyśmy po lekcjach..
-Zmiana planów.
Podeszły do niego.
-Hej Szymek! Myślę, że powinieneś poznać naszą nową, właściwie już przyjaciółkę Polę, zwaną też Myszką.
Wymienili uścisk dłoni oraz nieśmiało na siebie patrzyli.
-Spokojnie Szymek, ona jest jak ja, czy Szysza. Jej nie masz co się bać, wiem o tym. - mrugnęła do Poli.
Szymon był dość nieśmiały w stosunku do dziewczyn.
A Magda specjalnie odsunęła się daleko od nich, by mogli pogadać.
-Więc.. - zaczęła Pola. - Długo tu jesteś
-Niecałe 2 tygodnie...
-Aha... ja dopiero dziś tutaj przyszłam i będę miesiąc tu... ale poznałam dziewczyny, są bardzo fajne i przyjazne.
-One tak...
Widać, że z nikim oprócz nie ma kontaktu.
-Co słuchasz?
-... na pewno nie nowoczesnych knotów..
-Ja słucham Depeche Mode... The Cure...
-The Cure?
-Tak.
-Ja też...
-Wow, to super! - uśmiechnęła się tak, że i on nieśmiało też.
-Od urodzenia w sumie... mama mi puszczała...
-Ja dopiero od roku, ale znałam ich wcześniej! Podobnie Depeche Mode, ich słucham 2 lata, ale w dzieciństwie już ich słyszałam.
-Więc... i Ty nie słuchasz tego komercyjnego badziewia?
-Tak się złożyło.
-I dobrze.
Tymczasem jej kumpele tylko się cieszyły.
-Wreszcie ma z kim rozmawiać! - Szyszka poklepała po plecach Karmel.
-Myślę, że oni do siebie pasują... będą razem.
-Myślisz?
-Ja to wiem. - puściła jej oczko.

Zadzwonił dzwonek, więc wszyscy poszli na lekcje. Szysza Myszą robiły origami, ktoś rzucał papierkami... i tak 2 razy 45 minut.
Wróciły do pokoju. Teraz musiały poczekać na kolację.
-Tym razem dadzą Ci herbatę, którą wystygła 2 godziny temu, stare jajko, świeży chleb i kostkę masła, jak przy śniadaniu w sumie, ale wtedy zdarza się ciepła herbata. - powiedziała jej Ola odliczając do zbiórki.
I nagle krzyknęła przewodnicząca „Zbiórka”.
-No i masz. - mruknęła Szyszka. - Ja... ja po prostu wiem, co i kiedy! Tylko, że mnie do łóżka powinno się poddawać posiłek!
Ustawiły się na zbiórce, szybka inspekcja i zeszły do jadalni. Szymek znów sam siedział.
-Może go zaprosimy? - zaproponowała Myszka.
-A czemu nie! Idź po niego! - powiedziała Ola.
Mysza powoli wstała i szła do niego. Gdy stanęła przy nim, nieśmiało wymówiła.
-Przysiądziesz się do nas?
Spojrzał na nią.
-Byłoby... miło... - spuściła wzrok.
A on bez słowa wstał i wziął tacę ze swoim jedzeniem i usiadł obok niej przy stoliku.
-No i elegancko! - klasnęła w dłonie Szysza.
-Whiskas, jak się je, to się nie gada! - zwróciła jej uwagę Grzyb.
-Ale ja robię tu za wyjątek! Takie wszystkie są caryce!
-Nie zapominaj o wampirach! - odezwała się Magda.
-I myszkach! - Pola też.
-A Szymek kim jest?
-Ja... mogę być szczurem. - uśmiechnął się znów nieśmiało.
-Szysza, Mysza, Karmel i Szczur! Proszę państwa, mamy tu zajebisty kwartet!
Myszka i Szczur spojrzeli na siebie i znowu zobaczyła ten jego uśmieszek.
„Chyba się zakochałam”. - powiedziała w myślach i zaczęła sobie wyobrażać, że go całuje.

Przyszła pora mycia. I coś o czym Pola nie wiedziała...
-Otóż... cała łazienka nie ma podziału na dziewczynki i chłopców. - zaczęła wyjaśnia Magda. - Kible nie mają drzwi, tylko zasłonki jak do prysznica.
-Bo jest kryzys i rząd nie stać na kilka drzwi i Bóg tak chciał. - dodała Ola.
-Teraz jest pora o której myją się dziewczyny, potem chłopcy. Zawsze musi być kilka dziewczyn na warcie, bo panowie lubią podglądać.
-Szkoła przetrwania. Bear Grills powinien uścisnąć nam dłonie.
Dziewczęta się umyły, po czym powróciły do pokoi.

Wieczór.
Pola pogrzebała w torbie i wyjęła małe urządzenie.
-Co to? - spytała Szysza jedząc ciasteczka i czytając komiks.
-Mini telewizja.
-TELEWIZJA?! - krzyknęła z Magdą.
To sprowadziło do pokoju Martę.
-Co się drzecie? - spojrzała na nie, po czym na Myszę. - Co to jest?
-To... jest malutki telewizor...
Marcie oczy zabłysnęły.
-Dziewczyny!!! Chodźcie do 7!
Po chwili bandą dziewcząt znalazła się w pokoju.
-HURAA!!! Obejrzymy „Na wspólnej!”!
-Właczaj na TVN!
Pola ustawiła na serial. Dziewczyny siedziały na krzesłach lub podłodze, a Myszka pilnowała sygnału.
-Zebrały się jak gołębie tu jakieś. - powiedziała Szyszka. - Jak moherki na Rydzyka.
-Whiskas, cicho!
I wszystko jasne.

Po seansie dziewczęta pożegnały Myszę buziakiem w policzek.
-Kurczę, tyle buziaków w jeden seans. Normalnie Gahan oddziału 13! - Szyszka pokazała jej kciuka.
-To teraz co wieczór o godzinie 20.05 będziemy mieć towarzyszy obywateli!

Była już noc, światła dawno zgaszone, więc wszyscy spali.
Nagle, Polę obudził jakieś szuranie, jakby stukanie w szybę. Czuła, że strach ją zaraz zje i tylko jej się wydaję. Jednak odnosiła wrażenie, że ktoś próbuje włamać się do pokoju. Uznała, że nie będzie dawać znaków życia. Strach przybrał na siłę, gdy usłyszała dźwięk otwieranego okna. Nie wiedziała już, czy krzyczeć, czy dalej udawać. Wtedy włamywacz wskoczył na jej łóżko i on czując jej ciało, jęknął.
-Madzia?
Gdy zbliżał twarz do jej twarzy, a Myszka chciała coś powiedzieć, przyłożył palec do jej ust.
-Już spokojnie... jestem przy Tobie... jestem cały twój...
Wtedy zapaliło się światło, przez Szyszkę, a ona widząc kogoś przy Myszce krzyknęła, a Magda natychmiast się obudziła. Mężczyzna jak oparzony odskoczył od Poli.
-Bendzi?! - pisnęła Ola.
Karmel słysząc imię ukochanego, niczym ożywiona wstała i rzuciła się w jego ramiona. A on nie mógł pojąć, z kim chciał się kochać.
-To Pola, zwana Myszką. Nasza nowa kumpela.
-Hej, jestem Bendzi, przepraszam za to, ale... myślałem, że to moja Madzia.
-E, kochanki, trzeba się schować, bo Grzyb zrobi tu harakiri!
Postanowiły schować Bendziego do szafy.
-Ale...
-Nie protestuj! - jednocześnie powiedziały i zamknęły szafę.
Usłyszały kroki Paździochowiczowej, więc natymiast wróciły do łóżka.
-Dlaczego zakłócacie ciszę nocną?
-Bo...
-Miałam koszmar proszę pani. - powiedziała Pola, - Śniło mi się, że wszystkich zabija morderca i chciał zabić mnie... nie sądziłam, że drę się przez sen, ale koleżanki mnie opanowały. Najmocniej przepraszam, obiecuje, że już drugi raz tak nie będzie.
Doktor uwierzyła w tą bajeczkę, po czym zgasiła światło i wyszła.
Wsłuchiwały się w kroki, a gdy usłyszały, że Paździochowicz wróciła do swojej siedziby, wzięły latarki i wyciągnęły Benia.
-Pozwolicie, że przed 6 będę spać w Madziowym łóżku?
Ola i Pola skinęły głową.
Magda i Bendzi czule się pocałowali.
-To zamieńcie się ze mną. Niech tamta strona będzie wasza! - powiedziała Szyszka, po czym wlazła do łóżka Magdy.
Para zakochanych położyła się natomiast w Szyszkowym łóżku i tam zapewne pozwalali sobie na małe pieszczoty.
Zegarek pokazał 5.49 . Bendzi leniwie się przeciągnął i ze smutkiem opuszczał ukochaną, lecz zapewnił ją, że dziś się jeszcze zobaczą. Otworzył okno, a następnie wyszedł przez nie. Przesłał ukochanej buziaki, a potem skoczył z balkonu na dach a z dachu na ziemię i oddalił się.
Dziewczęta wróciły do łóżek i czekały na przyjście pielęgniarki, która o 6 zmierzy im temperatury.

0 komentarze: