CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

wtorek, 26 kwietnia 2011

Miłość w dźwiękach Depeche Mode.

Poznali się tu, we Wrocławiu. Ona – Magda - 19-latka, on Tomasz 33-latek. Oboje słuchali tej samej muzyki, mieli wspólne zainteresowania, poglądy. Zostali przyjaciółmi.
Wszystkie niemal jej koleżanki zazdrościły jej takiego kolegi i dlatego niektóre z nich chciały udawać przyjaźń z nią, by zbliżyć się do niego. Na próżno. Prawdziwymi przyjaciółkami Magdy zawsze były Kasia, Ola. Wraz z innymi osobami lubili się spotykać w klubach i przy papierosach i alkoholu dyskutować o wszystkim. Byli zgraną ekipą.
Aż tu pewnego dnia Magdę i Tomka ciągnęło do siebie. Nie mogli bez siebie być, każde spotkanie było jak nagroda od Boga, a niespotkanie jak kara.
-Chyba się zakochałam. - wyznała dziewczynom, a one przyznały, że jej się nie dziwią.
-Te tatuaże... - mówiła Ola.
-Te włosy. - i Kasia mówiła.
-Ten uśmiech... - dodała Magda.
Wszystkie jednocześnie westchnęły. Potem zaczęły się śmiać i robić kuksańce.
-A ja kocham Roberta.. - wyznała Kaśka.
-Wiedziałam. - powiedziały jednocześnie dziewczyny.
-No, a ja w Dawidzie. - i Ola powiedziała o swoich uczuciach.
-Czyli wszystkie jesteśmy zakochane. - podsumowała Magda.

Magda główkowała, jak zbliżyć się do Tomka, jak zdobyć jego serce. Na pewno starała się spędzać z nim jak najwięcej czasu. A wtedy nie brakowało przytulanek i czułych słów. Właściwie, wszystkim się zdawało, że już są parą.

-No, kiedy coś się zacznie? - Ola czekała aż oficjalnie będą parą.
-Widzę chemię, widzę chemię! - Kasia zaczęła skakać.
-Ty, Ty, kózko, nie skacz. - powiedziała do niej Magda. - Ja mu się boje powiedzieć..
-A on?
-No... też.
-Łosie!
-Masz coś do Łosi?
Pojawił się Robert – miłość Kasi, a jego pseudonim to... Łosiu.
-Haha, cześć! Do łosi absolutnie nic nie mam! - zawstydziła się trochę.
Posłał jej uśmiech, a jej prawie się kolana ugięły. Dodatkowo miał tak długie rzęsy i piwne oczy, że mogłaby cały czas w nie patrzeć.
-E, Łosiu! - Ola poklepała go po ramieniu. - Oglądałeś Top Gear ostatnio?
-Nie, zapomniałem.
-Grzeszniku! Jeremy uciekał przed czołgiem!
-Nieźle. Am... która pójdzie ze mną na wesele?
Wszyscy popatrzyli na Kaśkę.
-Kasiu... pójdziesz? - znowu zrobił do niej te jego słodkie oczka.
Zahipnotyzowana powiedziała „tak”.
-Ołsom! - krzyknął.
-Da punk! - dodała Kasia.
Gdy Rob odszedł.
-Matko, on mnie zaprosił! - dziewczyna szalała z radości. - Oh... czy to możliwe... i jak?
-Bóg tak chciał. - odpowiedziała Ola.
-Ale... czemu akurat nie wybrał? Bo mógł Ciebie, a...
-Bóg tak chciał!

Tymczasem po Olę przyszedł Dawid, a on kupił jej breloczek. Ucieszyła go i pocałowała czule w usta. Przy wyjściu powiedziała do dziewczyn:
-Widzicie? Bóg tak chciał!

W sobotę Kasia z Robertem poszli, Ola wyszła gdzieś ze znajomymi i Dawidem, a Magda siedziała sama w domu. Zadzwoniła do Tomasza.
-Jestem w domu. - powiedział jej. - Przyjdź, to podepeszujemy!
I jak tu nie przyjść?
Ubrała się ładnie i dziewczęco i w skowronkach biegła przez Wrocławskie ulice. Nie oglądała się za siebie ani przed, tylko myślała o nim. Wybiegła na ulicę aż tu nagle coś ją oślepiło...
Słychać było tylko pisk opon i uderzenie w coś. Dziewczyna upadła, ludzie zaczęli się gromadzić, ktoś krzyczeć, ktoś zadzwonił po karetkę, a ona tylko czuła ból i płynącą krew, po czym straciła przytomność.

Pierwszy raz otworzyła oczy i zobaczyła, jak jej dłoń była trzymana przez kogoś i ten ktoś spał na krzesełku obok.
-Tom... - wyszeptała.
Wtedy on obudził się, a widząc ją żywą tak się ucieszył, że nie zawahał się ją wycałować po twarzy i mocno przytulić, tak jakby robił to ostatni raz.
-Oh Madziu, kochanie... żyjesz moje personalne słońce, światełko mojej duszy...
-Tom... skarbie... mój personalny Jezusie...
Zdali sobie sprawę, jak ważni są dla siebie...

Kilka godzin później poszkodowaną po wypadku odwiedziły przyjaciółki i przyjaciele.
-Cieszymy się, że żyjesz i jako tako nic ci nie jest.
-Chciałabym już stąd wyjść.
-Wyjdziesz, wyjdziesz. Nim się obejrzysz, to już będziesz wychodzić.
A gdy Kasia została sama z Madzią.
-Całowałam się z Robertem. - wyznała przyjaciółce.
-O, i co jeszcze było?
-Tańczyliśmy, całowaliśmy, obejmowaliśmy... ale...
-Tylko nie „ale”...
-Znaczy no... wyznałam mu, że go kocham, ale mam strach, że jak komuś zaufam, to może mnie skrzywdzić, wiesz...
-A on?
-Że ma to samo, ale też mnie kocha i chciałby by tak jak teraz między nami jest.
-Super! - ucieszyła się.
-Dał mi różę... jako znak miłości... i... jeszcze coś... i chyba jestem szalona, że na to się zgodziłam.
-Hę?
Kaśka pokazała jej swoją prawą dłoń, a na palcu serdecznym miała pierścionek z małym brylancikiem.
-O Jezusie personalny!
-Też nie wierzę. - Kasia się śmiała.
-No to gratulacje! - przytuliły się. - A.. rodzice?
-Właśnie będziemy do nich jechać. Stąd taki mój ubiór i jego.
-A ja myślałam, że wy z wesela od razu do szpitala hehe.
-No... dwa dni nie przebierać się to..
-Wait, hold on... ile?
-No, dwa dni byłaś nieprzytomna.
-Jezus Maria...
-Tomek... matko, jak on się martwił! Mówił nam, że jeśli nie przeżyjesz, to on też i dlaczego Ci nie wyznał, co czuje.
„Ahh... kocha mnie”.

Magda po pewnym czasie mogła wreszcie opuścić szpital, lecz musiała raz w tygodniu chodzić na rehabilitację. A z kim? Z Tomaszem. Teraz opiekował się nią i była jego oczkiem w głowie.

Postanowili tego wieczoru, że dokończą to, co nie zaczęli w dniu wypadku.
Był już wieczór, żaluzje zasłonięte, paliły się tylko świece. Cicho grała muzyka Depeche Mode.
Siedzieli naprzeciw siebie na dywanie, on miał na sobie czarne spodnie i biały podkoszulek, a ona czarną koszulkę z logiem zespołu i jeansy. Chwycili się za dłonie, zamknęli oczy i wsłuchiwali się w każdy dźwięk, oprócz muzyki. Było bardzo nastrojowo.
Gdy w piosence „In Your Room” padły słowa „I'm hanging on your words living on your breath feeling with your skin will i always be here”, Tomek zbliżył się do niej i zaczął całować. Objęła jego szyje i z chęcią smakowała jego słodkich ust. Zdjął koszulę swoją i jej, po czym położyl isię na sobie nie odrywając warg, a rozbierając się do szpiku kości. Gdy tak całkiem nadzy leżeli, popatrzyli znacząco na siebie, a on zgasił świeczki...

Rano już nie spali, on bawił się jej włosami jednocześnie będąc w nią wtulonym, a ona się uśmiechała i trzymała jego dłoń.
-Wiesz Madziu...
-Tak?
-Robert i Kasią niedługo się pobiorą.. pewnie niedługo będą mieć dzieci..
-Oczywiście.
-To może..
-My?
-Tak... kocham Cię.
Odwróciła się do niego. Pogłaskał jej policzek.
-Nie chcę innej kobiety, chcę ciebie. Chce, żebyś była moją żoną i matką moich dzieci. Wyjdziesz za mnie?
-Oh Tom... Tak!

Tomek kupił Magdzie pierścionek zaręczynowy, po czym znalazł się on na jej palcu. Wszyscy serdecznie im gratulowali. Uzgadniając z Robertem i Kasią, najpierw ślub wzięli oni, a tydzień później Magda z Tomem. Są ze sobą szczęśliwi. A co będzie dalej? Tego możemy się domyśleć. Zapewne za jakiś czas dziewczyny zajdą w ciążę i urodzą dzieci. I stworzą szczęśliwą, kochającą się rodzinę.
KONIEC.

0 komentarze: