CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

piątek, 28 stycznia 2011

UK (2)

Wspaniale nam było! Wiedziałam, że wakacje w UK będą czymś wspaniałym! Mało tego, spędzałam je z wspaniałym chłopakiem, jakim był Simon! Kiedy nazywał mnie „sweetie”, to nabierałam rumieńców. Był taki słodki!

Nagraliśmy piosenkę! Było to amatorskie, ale ile przy tym było frajdy! Ja śpiewałam, a on grał na basie i wyszedł z tego przyzwoity kawałek! Pomyślałam z nim, że moglibyśmy to nagrać z jego zespołem. Tak – to była dobra myśl...

Zgodzili się! Za trzy dni będziemy wspólnie nagrywać utwór!!!

No i po nagraniach w studiu. Wszyscy jesteśmy zadowoleni z tego, co wyszło. Mój wokal wypadł dobrze, a chłopaki dali czasu na maxa! Wokalistka – Robert powiedział, że chyba powinni zmienić wokalistkę hihihi...

Wow... chłopcy postanowili wysłać demo z moim głosem to wytwórni! Jestem w szoku...

Teraz czekać tylko na ich odp...

Coraz bardziej przywiązywałam się do Simona... nie mogłam go kochać, ale to co on robił ze mną w łóżku... jeszcze żaden mężczyzna nie robił mi tak naprawdę dobrze...

Miałam nawet taką myśl, by zostać tu na stałe z nim...

Ja i on...? Czy... nam by się udało?

Nazywa mnie ukochaną, cukierkiem i misiem, ale... czy czuje coś więcej jak ja?

Powinnam z nim o tym pogadać... powinnam

Mój strach mnie paraliżuje...

Po tej kolacji z nim stwierdzam, że on jest TYM JEDYNYM na którego tak czekałam. Tak – to z nim chcę spędzić życie. Kocham go... tak... to musi być miłość, bo co innego?!

No... dziś mu to powiem...

Nie... to niemożliwe nie...

Wracam do Polski, tutaj nie nic po mnie chyba...

On mnie zdradził... z inną... co mogłam czuć, kiedy widziałam go w łóżku z inną? Chcę mi się tylko płakać i uciekać... i tak mam wracać... Właśnie spakowałam rzeczy i siedzę z walizką w parku... sama....

Perry – jego kolega; jeden z gitarzystów w Hot Ass był zawiedziony jego zachowaniem i nie spodziewał się tego po nim. Jednak zaczął mnie przekonywać, żebym została albo jeśli mam jechać, to tylko załatwić swoje sprawy i wracać tutaj...

Unikałam Simona tak tylko jak się dało. Tak bardzo mnie zranił...

Mieszkam na razie u Perrego, ponieważ on najbardziej mnie wspiera i pierwszy zaoferował dach nad domem.

Perry jest taki troszkę nieśmiały i skryty z niego romantyk, ale poza tym jest bardzo sympatyczną osobą. Dogaduje się i on chyba jedyny mnie najbardziej rozumie. Jest kochany...

Simon wciąż siedział mi w głowie, a ja z całych sił próbuje sobie wybić go z głowy.

Moje dolegliwości, jakie miałam ostatnio oznaczały to, o czym pomyślałam jako ostatnie i najgorsze... tak – jestem w ciąży w Simonem... gorzej być nie może

Zbliża się mój wyjazd... i dobrze.... chociaż Perry... i ciąża...

Perry odszedł z zespołu – przez Simona. Nie mógł znieść, że jego kumpel zdradził mnie z jakąś laską. To mi chyba zaimponowało

Ohh ta ciąża... muszę to powiedzieć chociaż Perremu... może mnie zrozumie...

Gdy Perry wrócił z pracy, czekałam na niego i starałam się panować nad emocjami...
-Perry... musimy bardzo poważnie pogadać...
-Pewnie!
Zasugerowałam, żebyśmy usiedli na kanapie. Denerwowałam się aż tak, że chwycił moją dłoń i przyjaznym wzrokiem spojrzał na mnie.
-Jestem w ciąży z Simonem. – wypaliłam w końcu.
Wtedy mnie przytulił.
-Szkoda, że nie będzie mieć ojca... – westchnęłam.
-Myślę, że może mieć.
-Na pewno nie Simona.
-Ja mogę być... – powiedział to nieśmiało, jakby się wstydził mojej reakcji.
-Ty... mógłbyś....
-Tak... – przerwał mi.
-Zgoda! – uśmiechnęłam się do niego.
-Naprawdę?! – niedowierzał i miał od razu większe oczy.
-Tak... – czułam, że mam rumieńce na policzku. - Ty nadajesz się na niego idealnie... – podarowałam mu buziaka w usta.
Teraz to on miał rumieńce. Widziałam, że w tej chwili oboje byliśmy szczęśliwi.
Byłam tak pozytywnie zaskoczona, że był w stanie zaakceptować moją ciąże z innym facetem i był w stanie przygotować się do roli ojca. Nie każdy mężczyzna to potrafi.

Wynajął mieszkanie w innej dzielnicy Londynu, bym nie musiała spotykać się z ojcem mojego jeszcze nienarodzonego dziecka. Tak bardzo się o mnie troszczył...

Musiałam wracać do Polski. Obiecałam mu, że wrócę. Obiecałam, że załatwię swoje sprawy i wracam.

Rodzina ciężko było przełknąć fakt o mojej ciąży, nauce w UK i stałym wyjeździe tam.
-Przecież Ty masz jeszcze liceum dziewczyno... – mówili.
W tej chwili już nie wiem, co robić...

Kiedy to wróciłam z zakupów, w moim domu czekał bardzo niespodziewany gość.
 -Perry! – rzuciłam się mu na szyję, a on oprócz pocałunków wręczył mi kwiaty.
Zastanawiałam się, skąd on się wziął się tu – w Polsce, ale po minie mojego starszego brata wiedziałam już wszystko.
-Kocham cię! – powiedział po polsku Perry. – Zostać moją żoną?
Zgodziłam się.

Mój narzeczony postanowił zamieszkać na pewien czas w Polsce – dopóki nie skończę liceum. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak ja bardzo doceniałam jego poświęcenie.

Musiałam iść do szkoły wieczorowej, ale znalazłam tam kilka w porządku osób i miałam przecież ukochanego i rodzinę.

Brzuszek rósł, a wszyscy dookoła cieszyli się z tego powodu.

Dziękuje moim bliskim wyrządzenie tak hucznych urodzin! Kocham was...

I właśnie kilka dni po nich odeszły mi wody...  

I tak na świecie przywitaliśmy prześliczną dziewczynkę, którą nazwaliśmy Diana, ponieważ oboje jesteśmy zafascynowani postacią ś.p. księżnej Diany. Nazwisko przejęła po swoim prawnym ojcu. 

Teraz byliśmy szczęśliwą trójką.

Było dość trudno na początku. To ciągłe wstawanie w nocy, czyli równa się nieprzespane noce i zajmowanie się takim małym dzieckiem. Po czasie przyzwyczailiśmy się do tej nowej sytuacji w naszym życiu. Nie mogę powiedzieć, że to pokochaliśmy, ale nie moglibyśmy teraz żyć bez tego.

Malutka Diana podrosła przez te kilka miesięcy, ja skończyłam liceum, a Perry pracował jako tłumacz i naprawdę przez ten czas w Polsce nauczył się tego języka bardzo dobrze. Słychać było, że jest obco krajowcem, ale jak na niego to radził sobie super.

Czas wyjeżdżać....

Jednak mnie i Perremu tak dobrze się tu żyło... dlaczego mielibyśmy to wszystko zostawiać?

-Zostajemy! – krzyknął po polsku.

Pobraliśmy się pewnego słonecznego dnia. Wzięliśmy ślub cywilny, ponieważ na ten kościelny jeszcze nie zdecydowaliśmy się i nie wiemy do końca, czy go chcemy.  I tak już jesteśmy małżeństwem z dzieckiem. I dobrze nam. I niech tak będzie.

THE END 

0 komentarze: